Reklama

Jej historia przypomina filmowy scenariusz. Pełna nieoczekiwanych zwrotów, przemian i konsekwentnego dążenia do prawdy scenicznej. Z fabryki do teatru, z nieśmiałości do pełnych emocji ról. Elżbieta Okupska to dowód, że nie trzeba mieć planu, by spełniać się na scenie. Jak sama mówi: „Co ma być, przychodzi samo”. Ale za tym zawsze stała praca, intuicja i ogromna wrażliwość.

Reklama

Z fabryki na scenę. Jak Elżbieta Okupska została aktorką przez przypadek

W dzieciństwie nie marzyła o występowaniu na scenie. Pochodziła ze świata, w którym bardziej ceniono fach w ręku niż artystyczne uniesienia. Urodziła się 20 lutego 1958 roku w Koszalinie, gdzie rozpoczęła swoją zawodową drogę jako tokarz-ślusarz w zakładach Unitra Unimasz. Pracując przy maszynach, nie przypuszczała, że kilka lat później będzie rozbawiać i wzruszać setki widzów.

Pewnego dnia zaproszono ją do recytacji wiersza w klubie kultury. Jej interpretacja wywarła takie wrażenie, że lokalna dziennikarka zaproponowała jej kontakt z Teatrem Propozycji Dialog. Tak zaczęła się jej przygoda z aktorstwem – nieplanowana, ale całkowicie pochłaniająca.

Pierwszym poważnym sukcesem był udział w Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora w Zgorzelcu. Wystąpiła tam z monodramem opartym na „Boboku” Dostojewskiego. Ten występ pokazał, że scena to jej naturalne środowisko. Następnie pojawiły się propozycje z profesjonalnych teatrów. Przez kilka lat występowała w Teatrze Polskim w Szczecinie, by ostatecznie związać się na stałe z Teatrem Rozrywki w Chorzowie. Od 1996 roku współtworzy również zespół Teatru Korez w Katowicach, będąc jedną z jego najbardziej charakterystycznych postaci. Zagrała tam w wielu kultowych spektaklach, m.in. „Mianujom mie Hanka”, „Kometa”, „TigerGirls” czy „Polacy”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dwóch twardzieli polskiego kina. Reżyser i aktor ponownie połączyli siły. Mało kto zna kulisy ich niezwykłej przyjaźni

Joanna Jeżewska, Elżbieta Jodłowska, Krystyna Gadecka, Elżbieta Okupska
Joanna Jeżewska, Elżbieta Jodłowska, Krystyna Gadecka, Elżbieta Okupska Kurnikowski/AKPA

Elżbieta Okupska w serialu „1670”. Rola, która poruszyła i ją, i publiczność

Choć Elżbieta Okupska nie zwykła ekscytować się epizodycznymi rolami, udział w produkcji Netfliksa „1670" był dla niej czymś wyjątkowym – także emocjonalnie. W rozmowie z serwisem CMYK.pl przyznała, że serial ten poruszył w niej coś głębszego, właśnie dlatego, że był nieprzewidywalny, szalony i absurdalny. Nie kryje radości z tego doświadczenia – jak mówi, „czegoś takiego jeszcze nie grałam”. Zagrała Stasię, postać groteskową, umieszczoną w świecie XVII-wiecznej Polski opowiedzianej językiem współczesnej satyry. Jej rola, choć niewielka, stała się wyrazem jej zdolności do grania na granicy kabaretu, farsy i społecznego komentarza. Sama aktorka zauważyła, że „ludzie zaczęli do mnie pisać po tym serialu”, co najlepiej świadczy o tym, że projekt ten dotarł do widzów szerzej, niż się spodziewała. To był powiew świeżości, który potwierdził, że nawet po latach pracy w teatrze – wciąż potrafi zaskakiwać i siebie, i publiczność.

Elżbieta Okupska, 1670
Elżbieta Okupska, 1670 YouTube/Netflix

Jej głos i twarz zna każdy Ślązak. Historia Elżbiety Okupskiej

Za swoją działalność artystyczną została wielokrotnie nagrodzona. Otrzymała m.in.: Złotą Maskę za wybitne kreacje teatralne (m.in. w „Jeszcze gramy w zielone”, „Cabaret”, „Ubu Król”, „Polacy”), Nagrodę Prezydenta Chorzowa za wkład w rozwój kultury lokalnej, Nagrodę Hanys 2023 – prestiżowe wyróżnienie przyznawane osobom zasłużonym dla kultury Śląska. Oprócz sceny teatralnej Elżbieta Okupska pojawia się również w filmie i telewizji. Wystąpiła m.in. w filmach Angelus, Jestem mordercą, a także w serialach Rojst i Biała sukienka. Jej role są wyraziste, pełne temperamentu, a przy tym niosące głęboką refleksję.

Choć aktorka nie opowiada wiele o swoim życiu prywatnym, wiadomo, że Śląsk stał się jej domem. Wspomina, że to tutaj poczuła się w pełni sobą, zarówno na scenie, jak i poza nią. Żyje w rytmie teatru, ale ceni też spokój i prostotę. To w tej równowadze odnajduje siłę do tworzenia autentycznych, emocjonalnych ról. Nie szukała rozgłosu. Raczej pozwalała, by to role mówiły za nią. Jej droga pokazuje, że talent nie potrzebuje fanfar. Wystarczy jedno trafne słowo, przypadek, dobra chwila – i odwaga, by z niej skorzystać.

Publiczność ceni ją za autentyczność. Jej bohaterki są silne, choć często zranione. Pełne humoru, ale i głębokiej melancholii. Nie boi się być brzydka, zmęczona, ludzka, a właśnie przez to staje się magnetyczna. Śpiew, monodram, dramat psychologiczny – jej wachlarz możliwości jest imponujący. Aktorstwo traktuje jako misję emocjonalnego kontaktu z drugim człowiekiem. I to działa, bo widzowie, którzy raz zobaczą ją na scenie, długo o niej nie zapomną.

Choć Elżbieta Okupska ma za sobą dziesiątki ról i dziesiątki lat pracy, nie zwalnia tempa. Nadal aktywnie gra w Teatrze Korez, bierze udział w projektach teatralnych, a jej nazwisko jest gwarancją jakości i szczerości.

Mimo że wciąż deklaruje, iż nie planuje przyszłości, jej obecność na scenie jest czymś, co wielu widzów uznaje za niezastąpione. Bo są artyści, którzy „grają”, i są tacy, którzy po prostu są – tak jak Elżbieta Okupska. I może właśnie to „bycie” jest jej największą rolą.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: 68 lat i wielka miłość. Gwiazdor kabaretu o relacji z młodszą o 20 lat żoną: „Dostałem nagrodę od Boga”

Elżbieta Okupska
Elżbieta Okupska Niemiec/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama