Zamiast powielać błędy ojca, buduje z dziećmi bliskość, której sam nie zaznał. Słynny piłkarz gorzko podsumował rodzinne relacje

W szczerym wywiadzie dla magazynu VIVA! Wojciech Szczęsny otwarcie mówi o trudnej relacji z ojcem, która wpłynęła na jego własne podejście do rodzicielstwa. „Mój ojciec dał mi przykład, jakim ja na pewno nie chcę być dla moich dzieci” – przyznaje piłkarz, podkreślając, że dla Liama i Noeli pragnie być nie tylko ojcem, ale przede wszystkim przyjacielem. Razem z Mariną tworzą rodzinę opartą na miłości, bliskości i pełnym zaangażowaniu.

WYWIAD VIVY!: Wojciech Szczęsny o rodzicielstwie i relacjach z ojcem

– Jakim rodzicem być albo jakim nie być, uczymy się w domu.

Wojtek: Mój ojciec dał mi przykład, jakim ja na pewno nie chcę być dla moich dzieci. Chcę, żeby moja relacja z dziećmi była bardziej przyjacielska. Liam czasem za bardzo to wykorzystuje (śmiech).

– W filmie o Tobie powiedzieliście z bratem, że ojca się baliście.

Marina: Z tego, co Wojtek mi opowiadał, ich tata chciał wzbudzić w synach respekt.

Wojtek: Nie ma recepty na to, jak być dobrym rodzicem. Nie znajdziesz tego w żadnych poradnikach ani na kursach. Musisz wyczuć, próbować i cały czas się uczyć. A przede wszystkim musisz chcieć to robić.

Marina: Na szczęście Wojtek ma fantastyczną relację z mamą, tak jak ja ze swoimi rodzicami. Liam wie, że ma też drugiego dziadka, ale niestety nigdy go nie poznał.

TYLKO W VIVIE!: Nie chciał już grać. Marina jednym zdaniem zmieniła wszystko. Szczęsny zdradza kulisy decyzji o Barcelonie

Wojtek: Miałem z ojcem kontakt, gdy Marina zaprosiła go na nasz ślub. Przyjechał. Potem jeszcze może dwa razy rozmawialiśmy przez telefon. To tyle.

Marina: Próbowałam ich połączyć.

Wojtek: Niestety mam poczucie, że ten kontakt nie był bezinteresowny. A potem doszedłem do wniosku, że ta relacja wygląda lepiej… gdy jej po prostu nie ma.

– To musi być dla Ciebie niełatwe doświadczenie?

Wojtek: Nie, bo po pierwsze już się do takiego stanu przyzwyczaiłem. Po drugie mam poczucie, że moja rodzina jest w tej chwili kompletna i nie ma w niej miejsca dla mojego ojca. Rodzina, którą ja sam zbudowałem, jest zdrowsza bez Macieja Szczęsnego. Chciałem uchronić swoje dzieci przed niektórymi zachowaniami i emocjami, na jakie byłyby narażone, gdyby mój ojciec w tej rodzinie był.

– Ostro.

Wojtek: Wiem. Dlatego w filmie ojciec występuje, bo wszyscy chcieliśmy, żeby dokument był obiektywny. Ja opowiedziałem swoją wersję, on opowiedział swoją. Jeśli nawet ktoś po tym pomyśli, że jestem zły, bo nie odzywam się do ojca, ma do tego prawo.

Marina: Jako rodzicowi trudno mi wyobrazić sobie sytuację, że dzieci się do mnie nie odzywają. Może dlatego, że jestem taką osobą, że muszę wszystko wyjaśnić od razu? Gdybyśmy się kiedyś pokłócili z Liamem czy Noelką, próbowałabym wszystko wyprostować i zrozumieć ich punkt widzenia.

Wojtek: Ty masz z dziećmi fantastyczną relację. Spędzasz z nimi dużo czasu, poświęcasz się dla nich.

– Jaka jest ta Wasza kompletna rodzina?

Wojtek: Myślę, że wbrew wyobrażeniu większości w sprawach przyziemnych, codziennych i rodzicielskich jesteśmy całkiem normalną rodziną.

Marina: Kochającą i wspierającą. Mimo że mieszkamy za granicą, staramy się w miarę możliwości organizować rodzinne spotkania.

– Wokół kogo kręci się Wasze życie?

Wojtek: Wokół dzieci. Wiadomo, że nasze położenie geograficzne zależy ode mnie, ale to wszystko. Życie codzienne skupione jest na rutynie naszych dzieci.

– Jesteście razem już 13. rok.

Wojtek: I nasze wspólne życie możemy podzielić na trzy etapy: chłopak i dziewczyna, narzeczeni, rodzice.

Marina: Spełniło się moje marzenie o rodzinie z dwójką dzieci, o rodzicach, którzy spełniają się zawodowo. W przyszłym roku będziemy świętować 10. rocznicę ślubu. Wojtek, musimy chyba pomyśleć o jakimś party.

Cały materiał dostępny w nowym numerze VIVY!. Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 23 października.