Zdobywca dwóch Oscarów kończy 88 lat. Od dekad z jedną żoną, choć małżeństwo go uwiera
Dustin Hoffman, dwukrotny laureat Oscara, kończy 88 lat. Od ponad czterech dekad trwa u boku Lisy Gottsegen – prawniczki młodszej o 17 lat. Ich relacja budowana była w cieniu wyzwań: rozwodu, choroby, rodzinnych dramatów. To historia miłości, która mimo „nienaturalności” małżeństwa, napisała swoją własną definicję wierności i oddania.

Ich miłość zaczęła się niepozornie – od dziecięcego marzenia i przyjacielskich więzów rodzinnych. Przetrwała jednak rozstania, różnice wieku, dramatyczne chwile przy szpitalnym łóżku matki aktora i własne wątpliwości Hoffmana co do instytucji małżeństwa. Związek Dustina i Lisy to opowieść o uczuciu, które, choć nie zawsze wygodne, okazało się silniejsze niż przeciwności.
Postanowiła, że poślubi go jako 10-latka. Historia miłości Dustina Hoffmana
Historia Dustina Hoffmana i Lisy Gottsegen to opowieść jak z romantycznego filmu, w którym losy głównych bohaterów splatają się zaskakująco wcześnie. Lisa była wnuczką przyjaciółki matki aktora, Lillian Hoffman. Miała zaledwie 10 lat, gdy po jednym z rodzinnych spotkań, podczas którego Dustin grał na fortepianie, zwróciła się do swojej babci z niepozornym, ale proroczym wyznaniem: „Gdy dorosnę, zamierzam wyjść za niego za mąż”.

Minęły lata, a Lisa rozpoczęła studia prawnicze na Uniwersytecie Kalifornijskim. Jej ojciec zwrócił się do Dustina z prośbą, by ten zatrudnił jego córkę jako osobę pilnującą interesów aktora w Los Angeles. Właśnie wtedy między Hoffmannem a młodą studentką zaczęło iskrzyć. Choć aktor długo walczył z uczuciami, obawiając się ich moralnych i społecznych konsekwencji, nie potrafił ich zdusić.
„Zorientowałem się, że coś do niej czuję. »Jesteś chory« — powiedziałem sobie. — »To jest wnuczka najlepszej przyjaciółki twojej matki«. Walczyłem z tym. To nie było kazirodztwo, ale brakowało do tego tylko kroku” – wspominał Hoffman w rozmowie z biografem Ronaldem Berganem.
- ZOBACZ TEŻ: Ten gwiazdor "M jak miłość" ma mroczną przeszłość. Donosił na przyjaciół i nie miał skrupułów
Zaręczyny w blasku Oscara i ślub przy szpitalnym łóżku
Gdy w 1980 roku Dustin odbierał Oscara za rolę w filmie Sprawa Kramerów, był już zaręczony z Lisą, choć formalnie wciąż czekał na rozwód z Anne Byrne – swoją pierwszą żoną. Zaręczyny odbyły się w romantycznych okolicznościach – w Central Parku, a przyszli małżonkowie podpisali umowę, że będą razem na zawsze.
Los jednak nie oszczędzał Hoffmana. Wkrótce po zaręczynach jego matka przeszła zawał serca i wylew. Straciła mowę, została niemal całkowicie sparaliżowana. W odpowiedzi na tragedię Dustin postanowił przyspieszyć bieg wydarzeń.
Powiedział Lisie, że muszą mieć dziecko – by dać jego matce nadzieję i wolę życia. Lisa zaszła w ciążę w sierpniu, a już 12 października 1980 roku – sześć dni po uzyskaniu rozwodu – Dustin Hoffman ożenił się z nią podczas kameralnej, tradycyjnej żydowskiej ceremonii, odprawionej przy szpitalnym łóżku jego matki przez rabina Lenniego Bermana. Na weselu obecnych było jedynie 18 najbliższych osób. Podróż poślubną para spędziła na Hawajach.

Rodzina i wspólna codzienność – czworo dzieci i trwanie przy sobie
Choć związek Dustina i Lisy zaczął się w burzliwych okolicznościach, ich małżeństwo zyskało fundamenty, które przetrwały próbę czasu. Para doczekała się czwórki dzieci: Jacoba (ur. marzec 1981 r.), Rebeki (ur. marzec 1983 r.), Maxwella (ur. sierpień 1984 r.) i Alexandry (ur. październik 1987 r.).
Lisa Gottsegen, z wykształcenia prawniczka, okazała się dla aktora nie tylko żoną i matką jego dzieci, ale też najbliższym wsparciem w trudnych momentach życia. Trwała przy nim, gdy zmarli jego rodzice, kiedy zmagał się z chorobą nowotworową, a także w czasie, gdy jego kariera zawodowa napotykała poważne kryzysy.
Wbrew hollywoodzkim schematom, gdzie rozwody bywają normą, Lisa i Dustin stworzyli trwałą rodzinę, budowaną na wzajemnym szacunku, lojalności i przetrwaniu wspólnych burz.
Małżeństwo jak opór – trudna miłość, której nie można sobie odmówić
Choć Dustin Hoffman od lat żyje w związku z jedną kobietą, wielokrotnie podkreślał, że idea małżeństwa nie przychodzi mu naturalnie. Sam siebie nazywał „wiernym wbrew naturze”, a monogamię — jako wybryk natury.
„W idei małżeństwa jest coś nienaturalnego. Dwoje ludzi, którzy postanawiają być razem, nie pozostanie tym samym dwojgiem ludzi przez całe swoje życie. Ważne jest, aby prowadzić własne życie we wspólnej przestrzeni”, zapewniał, dodając, że zawsze chciał znaleźć dziewczynę, z którą po prostu będzie mógł żyć. (cyt. za Onet).
To właśnie to poczucie oporu wobec konwencji sprawiło, że jego związek z Lisą – choć momentami trudny – przetrwał. Bo zamiast próbować wpisać się w schemat, stworzyli własną, unikalną formę relacji. Bez przesadnej idealizacji, ale z głębokim oddaniem, które nie wymagało słów.

Źródło: Onet.pl, WP.pl