Zginął, bo był sławny. Tak wyglądał ostatni dzień życia Johna Lennona
8 grudnia 1980 r. John Lennon rozpoczął dzień jak zwykle: śniadanie, fryzura, sesja zdjęciowa i wywiad. Wieczorem wrócił do domu z nową piosenką i nadzieją na przyszłość. Kilkadziesiąt minut później został zastrzelony przez fana, któremu kilka godzin wcześniej dał autograf.

John Lennon, jeden z najbardziej wpływowych muzyków XX wieku, zginął 8 grudnia 1980 roku przed swoim domem w Nowym Jorku. Ostatni dzień życia artysty był pełen twórczej energii, nadziei i miłości – od porannego śniadania, przez sesję zdjęciową i wywiad, aż po pracę w studiu nad nowym utworem. Wieczorem wrócił do domu z uśmiechem i planami na przyszłość. Nie wiedział, że czeka tam na niego mężczyzna, któremu kilka godzin wcześniej podpisał płytę. Ta historia, krok po kroku, pokazuje, jak wyglądały ostatnie godziny życia legendy, zanim zapadła cisza, której świat nie zapomni nigdy.
Dzień zaczyna się od kawy i fryzury
Dzień zaczął się niewinnie. W pogodny, słoneczny poranek John Lennon i Yoko Ono zjedli śniadanie w Café La Fortuna. Następnie muzyk udał się na szybkie strzyżenie do salonu Viz-à-Viz. Fryzura, jaką otrzymał, przywodziła na myśl jego wizerunek sprzed czasów sławy – styl retro, który tego dnia jeszcze mocniej zyskał symboliczne znaczenie.
Ikoniczna sesja zdjęciowa z Annie Leibovitz
Po powrocie do apartamentu w budynku The Dakota na Upper West Side, Lennon spotkał się z Annie Leibovitz. Fotografka miała dokończyć sesję rozpoczętą tydzień wcześniej. Redakcja magazynu "Rolling Stone" chciała okładki z samym Lennonem, ale muzyk nalegał, by była z nim również Yoko.
W efekcie powstało jedno z najbardziej poruszających zdjęć w historii – nagi John przytulający ubraną Yoko w pozycji embrionalnej, leżących na kremowym dywanie w salonie. Gdy Annie zrobiła polaroid testowy, Lennon z entuzjazmem powiedział:
"To jest to! To jest nasz związek!"
Fotografka zrobiła zaledwie jedną rolkę zdjęć. Zaraz po sesji Lennon zszedł do biura Yoko, gdzie czekała już ekipa radiowa z RKO.

Wywiad, który miał być ostatnim
Rozmowa z dziennikarzem Dave’em Sholinem miała luźny charakter. Lennon żartował z porannej rutyny, mówił o oglądaniu "Ulicy Sezamkowej" z pięcioletnim Seanem i o tym, że nie pozwala mu oglądać reklam. Zwracał uwagę na wyjątkową więź z Yoko – wystarczyło jedno spojrzenie, by się rozumieli.
W wywiadzie John odniósł się do swojej przyszłości i śmierci:
"Mam nadzieję, że umrę przed Yoko, bo nie potrafiłbym bez niej żyć."
Odnosił się też do swoich muzycznych partnerstw:
"Tylko z dwoma artystami współpracowałem więcej niż jedną noc – z Paulem McCartneyem i Yoko Ono. I uważam, że to świetny wybór."
Kiedy zespół radiowy pakował sprzęt do samochodu, Lennon i Ono wyszli na zewnątrz. Miejsce było zadziwiająco puste. John zapytał:
"Gdzie są moi fani?"
Wtedy pojawił się mężczyzna w okularach i wymiętym płaszczu. Poprosił o autograf na egzemplarzu „Double Fantasy”. Lennon podpisał płytę, a Paul Goresh – fotograf-amator – uchwycił ten moment. Nikt nie przypuszczał, że właśnie sfotografował swojego idola razem z jego przyszłym mordercą – Markiem Davidem Chapmanem.
Studio, sukces i nowy kierunek
Po południu Lennon i Ono pojechali do studia Record Plant. Tam wspólnie z producentem Jackiem Douglasem pracowali nad utworem "Walking On Thin Ice". To była intensywna sesja. Piosenka, której autorką była Yoko, nabrała klubowego charakteru – w tle pojawiły się efekty dźwiękowe, poezja mówiona i solówka gitarowa Lennona.
Lennon był zachwycony nowym brzmieniem:
"To jest to! Od teraz robimy tylko to!"
David Geffen, który przyjechał do studia, zasugerował premierę po świętach. John zażartował do Yoko:
"Będziesz miała reklamę!"
Pracowali do późna. Przed wyjściem John zaprosił ochroniarza Roberta „Big Boba” Manuela na kolację, ale ten źle się poczuł. Lennon objął go i powiedział:
"Nie martw się. Pójdziemy kiedy indziej."
John i Yoko zdecydowali się wrócić do domu, by pożegnać się z Seanem. Ich limuzyna wyruszyła z Record Plant, jadąc przez Columbus Circle i Central Park West. Przed The Dakota zatrzymała się tuż po 22:45.
Powrót do domu i strzały pod The Dakota
Yoko wysiadła pierwsza, John kilka kroków za nią. Niósł ze sobą kasety z nowym utworem. Nagle padło pięć strzałów. Cztery trafiły Lennona. Mark David Chapman, który kilka godzin wcześniej prosił o autograf, teraz pociągnął za spust.
Konsjerż Jay Hastings usłyszał Johna:
"Zostałem postrzelony!"
Upadł na ziemię. Yoko krzyczała o karetkę. Chapman spokojnie usiadł na schodach i czytał "Buszującego w zbożu". Policji powiedział:
"Przepraszam, że zepsułem wam wieczór."
Miliony w żałobie: czuwanie i ostatnie pożegnanie
Lennon został przewieziony do Roosevelt Hospital. Mimo reanimacji prowadzonej przez siedmiu lekarzy przez 20 minut, artysta zmarł o godz. 23:15. Howard Cosell przekazał tę wiadomość podczas transmisji meczu NFL:
"John Lennon... zmarł po przewiezieniu do szpitala..."
6 dni później odbyła się prywatna ceremonia. Yoko Ono rozsypała jego prochy w Central Parku.
14 grudnia, o godz. 14:00, na całym świecie odbyło się czuwanie. W Central Parku zebrało się ponad 50 tys. osób, w Liverpoolu 30 tys. Fani milczeli. Rozbrzmiewała tylko myśl z "Imagine":
"Nie ma powodu, by zabijać lub za cokolwiek umierać."

Źródła: Onet.pl, „Ostatni dzień Johna Lennona. Muzyk spotkał mordercę kilka godzin przed atakiem”, Luiza Nowak, 8 grudnia 2025, Smithsonianmag.com, „What Happened on John Lennon’s Last Day”, Kenneth Womack, 30 listopada 2020