Reklama

Niedawno jego serce rozpadło się na kawałki. W pierwszym wywiadzie po stracie żony Przemysław Babiarz odsłonił świat bólu, w którym przyszło mu żyć przez ostatnie tygodnie choroby żony, Marzeny. Jak wyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, był przy niej aż do ostatniego oddechu. W jego słowach pobrzmiewa zarówno tęsknota, jak i miłość, która nie kończy się wraz z odejściem ukochanej osoby.

Dramatyczny rok w życiu Przemysława Babiarza

To była wiadomość, która ścisnęła za serce – pod koniec listopada media poinformowały o śmierci Marzeny Babiarz, żony znanego komentatora sportowego, Przemysława Babiarza. Ich związek trwał trzydzieści lat – pełen czułości, bliskości i zaufania, które nie wymagało słów. Gdy nadeszła choroba, on bez wahania zawiesił karierę i odsunął się od świateł kamer, by w ciszy i miłości towarzyszyć jej w tej najtrudniejszej walce. Przez ponad rok byli razem w każdym bólu, każdej nadziei. To był czas, który na zawsze zapisał się w jego sercu.

Po bolesnej stracie ukochanej Przemysław Babiarz znów stanął przed mikrofonem – tym razem w Lublinie, komentując mistrzostwa Europy w pływaniu na krótkim basenie.

„Miałem bardzo długą przerwę od pracy związaną z chorobą żony. Teraz, gdy już jesteśmy po śmierci i pogrzebie, trzeba wracać do aktywności. Takie mistrzostwa Europy to rodzaj przetarcia. Dobrze, że mogę skupić się na czymś innym”, powiedział szczerze w rozmowie z WP SportoweFakty.

Czytaj też: Tak kochał tylko raz. „Gdyby jej kiedyś zabrakło, nie szukałbym żadnej innej”. Niezwykła historia Przemysława i Marzeny Babiarzów

Przemysław Babiarz
Przemysław Babiarz Anita Walczewska/East News

Choć w sercu wciąż nosi wspomnienia ostatnich, niezwykle trudnych tygodni, Przemysław Babiarz przyznaje, że praca pozwala mu na moment oderwać się od bólu. Komentując zawody, przenosi się do innej rzeczywistości – świata, w którym na chwilę może zaczerpnąć oddechu. Nie waha się też przyznać, że decyzja o powrocie do zawodowych obowiązków była słuszna – nie żałuje jej ani przez moment.

„Oczywiście myśli o żonie i tym wszystkim, co działo się w ostatnim czasie, wciąż we mnie tkwią. Na czas komentowania jestem jednak w innym świecie. Potrzebuję tego i absolutnie nie żałuję, że jestem teraz w pracy”, dodawał.

Przemysław Babiarz o ogromnym wsparciu otoczenia

W czasie choroby żony, Przemysław Babiarz mógł liczyć na pełne zrozumienie ze strony swoich przełożonych. Jak wyznał, gdy tylko stan ukochanej się pogorszył, otrzymał wolną rękę w sprawach zawodowych. „Szefowie zachowali się wobec mnie bardzo przychylnie i gdy tylko dowiedzieli się, że stan zdrowia mojej żony mocno się pogorszył, to od razu dali mi wolną rękę i zwolnili z obowiązków zawodowych”, mówi z wdzięcznością.

To ludzkie podejście, jak podkreśla, pozwoliło mu przetrwać jeden z najtrudniejszych okresów życia.

Przemysław Babiarz z żoną Marzeną,Telekamery 2009
Przemysław Babiarz z żoną Marzeną,
Telekamery 2009 Fot. Diana Domin / Studio69 / Forum

Przemysław Babiarz był z żoną do końca: "To była najważniejsza osoba w moim życiu"

W szczerym wyznaniu Przemysław Babiarz podzielił się bolesnymi, ale zarazem intymnymi szczegółami ostatnich dni z ukochaną żoną. Przez ponad rok walczyli razem – on i ona, ramię w ramię, z chorobą, która krok po kroku odbierała im wspólną codzienność. Jednak to ostatnie trzy tygodnie były najcięższe. Dziś, mimo że emocje wciąż są żywe, a serce rozdziera tęsknota, Przemysław Babiarz wie, że musi wracać do życia. Nie dlatego, że jest gotowy. Ale dlatego, że nie może się zatracić w cierpieniu. „Choroba trwała ponad rok, ale szczególnie ostatnie trzy tygodnie były dla nas bardzo trudne. Wciąż mocno to przeżywam, ale muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się. Gdyby żona żyła, to na pewno chciałbym spędzić ten czas z nią”, mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.

W ostatnich miesiącach Przemysław Babiarz zrezygnował z wielu zawodowych i prywatnych obowiązków. Ten czas poświęcił w całości żonie, Marzenie – z miłości i oddania. Towarzyszył jej aż do ostatniego tchnienia, nie opuszczając ani na moment. Dziś, choć już jej nie ma, czuje jej obecność niemal namacalnie – jakby wciąż była tuż obok. Marzena Babiarz była mu najbliższą osobą, bratnią duszą, z którą łączyło go coś niezwykłego i niepowtarzalnego. Relacja, jakiej nie doświadczył z nikim innym.

„Odpuszczałem w ostatnim czasie wiele aktywności i absolutnie tego nie żałuję. Byłem przy niej do końca. Dziś patrzy na mnie z góry, a ja czuję jej obecność. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Z nikim nie miałem takiej relacji”, wyznał w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Źródło: Wywiad Sportowe Fakty WP

Przemysław Babiarz
Przemysław Babiarz Fot. Piętka Mieszko/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama