Gwiazdor estrady latami walczył z uzależnieniem i toksyczną relacją z ojcem. Dziś wprost mówi o wyzwoleniu
Marek Dyjak od lat porusza publiczność swoją muzyką, ale za jego głosem kryje się historia bólu i uzależnienia. W szczerym wywiadzie opowiedział o ojcu, który zapił się na śmierć, samotności oraz o walce z nałogiem, która niemal go zniszczyła.

Marek Dyjak w poruszającym wywiadzie wraca do najmroczniejszych momentów swojego życia. Opowiada o dzieciństwie bez ojca, wczesnym uzależnieniu od alkoholu i wewnętrznej walce, która trwała latami. "Byłem alkoholikiem momentalnie" – przyznaje bez ogródek.
Tragiczne dzieciństwo bez ojca
Marek Dyjak to artysta znany z chropowatego głosu i głębokiej emocjonalności. Jednak za sceną kryje się człowiek, który przez dekady zmagał się z traumą dzieciństwa. W najnowszym wywiadzie wyznał, że dorastał bez ojca, a jego brak zostawił trwały ślad w psychice. – Całe życie poświęciłem na szukanie autorytetów – powiedział artysta. Wspomniał również, że próbował znaleźć wzór męskości w starszych kolegach, ale nigdy nie zastąpili mu ojcowskiej obecności.
Alkohol – ucieczka od lęków
Dyjak nie ukrywa, że alkohol stał się jego ucieczką od lęków i kompleksów. Uzależnienie pojawiło się błyskawicznie. – Ja byłem alkoholikiem momentalnie – wyznał bez ogródek. Alkohol nie był dla niego eksperymentem czy zabawą, lecz desperackim sposobem na zagłuszenie wewnętrznego bólu. Przyznał, że pił, by przestać czuć, by przestać się bać. – To były sprawy niezałatwione z dzieciństwa... Z lęków. Zacząłem pić, przestałem mieć te lęki – wspomina.
ZOBACZ TEŻ: Marek Dyjak: „Wydaje się, że gorzej być nie może, a ludzie doświadczają trudniejszych rzeczy”

"Piłem od 4 rano do 22 w nocy"
Marek Dyjak zaczął pić już jako nastolatek. Jego uzależnienie przybrało ekstremalną formę. – To nie było sięgnięcie po alkohol, to było raczej sięgnięcie po sklep cały – opowiedział z goryczą. Dzień rozpoczynał alkoholem już o 4 rano, a kończył późno w nocy. Taki tryb życia niszczył go fizycznie i psychicznie. Mimo ogromnego talentu, przez lata to nałóg kierował jego codziennością.
Dziedzictwo bólu: relacja z ojcem
Ojciec Marka Dyjaka zmarł z powodu alkoholizmu. Artysta przyznał, że dopiero po jego śmierci rozpoczął wewnętrzną walkę z przeszłością. – Ja dopiero teraz po śmierci ojca, minęło 11 lat, załatwiam sprawy moje z ojcem – wyznał. Dziś jako 50-letni mężczyzna przepracowuje emocje, które towarzyszyły mu od dzieciństwa. Ojciec wraca do niego we wspomnieniach i snach, jako nierozliczona część przeszłości.
Dyjak nie kryje żalu, że nie pomógł ojcu, gdy jeszcze miał szansę. – Wydaje mi się, że ja już nie piłem wtedy i mogłem mu pomóc, ale popełniłem grzech zaniechania – stwierdził. Śmierć ojca stała się dla niego bolesnym przypomnieniem, jak wyniszczająca potrafi być choroba alkoholowa.
Marek Dyjak dziś: życie po uzależnieniu
Choć jego przeszłość była trudna i pełna upadków, dziś Marek Dyjak otwarcie mówi o swoim życiu, by nie wrócić do milczenia, które – jak twierdzi – mogłoby go zabić. Artysta porusza słuchaczy nie tylko muzyką, ale i swoją historią – pełną dramatów, straconych szans i osobistego odkupienia. Dla wielu jest dowodem na to, że z piekła uzależnienia można wyjść – ale tylko wtedy, gdy odważy się spojrzeć w przeszłość.

Źródło: WP