Ikona estrady niedawno straciła męża. Dziś otwarcie mówi jak radzi sobie z samotnością. Padły wzruszające słowa
Ewa Bem nie ukrywa, że życie po odejściu męża było dla niej ogromnym wyzwaniem. Pomimo powrotu na scenę i koncertów, każdy dzień przynosi ból i pustkę, której trudno się pozbyć. 74‑letnia artystka otwarcie przyznaje, że muzyka stała się dla niej jedynym sposobem na choćby chwilową ulgę.

Ewa Bem przeżyła ogromną stratę – po 42 latach wspólnego życia zmarł jej mąż, Ryszard Sibilski. Choć artystka wróciła na scenę, otwarcie przyznaje: „Ja sobie z tym nie radzę”. Jej słowa łamią serce.
Z kim była Ewa Bem? Zmarł Ryszard Sibilski
Wokalistka jazzowa Ewa Bem ujawniła kulisy swojego codziennego życia po bolesnej stracie. Jej mąż, Ryszard Sibilski, z którym przeżyła 42 lata, zmarł po ciężkiej chorobie. Para była nierozłączna – jak podkreśliła Bem, byli razem dosłownie wszędzie, dzielili ze sobą każdy dzień, wspólne spacery, poranki i rytuały.
Śmierć męża dla 74‑letniej artystki była ciosem, którego nie jest w stanie do dziś zaakceptować. Choć próbowała odnaleźć się w nowej rzeczywistości, sama przyznaje: „Ja sobie z tym nie radzę”.
Powrót na scenę – próba powrotu do życia
Pomimo żałoby i wewnętrznego bólu, Ewa Bem zdecydowała się wrócić do koncertowania. Muzyka, jak mówi, jest dla niej „powietrzem”, czymś, co pozwala jej przetrwać. Każde wyjście na scenę to dla niej oddech, oderwanie od tragicznej codzienności. Gdyby nie koncerty, czuje, że nie dałaby rady funkcjonować – nie byłaby w stanie się podnieść, tylko leżałaby.
Muzyka nie zastąpiła straty, ale pozwala na chwilę zapomnieć i przetrwać dzień.

Samotność w miejscach wspomnień
Artystka z rozrzewnieniem wspomina ich codzienne rytuały – spacery, ulubioną ławeczkę, lody, kawę i jazz. Te zwykłe, drobne gesty dziś są dla niej bolesnym przypomnieniem tego, co utraciła. Dziś odwiedza te same miejsca już sama, bez swojego ukochanego Ryszarda.
To właśnie w takich chwilach czuje, jak wielka pustka pozostała po jego odejściu. I choć otaczają ją ludzie, fani, muzycy – nikt nie jest w stanie zastąpić tej jednej osoby.
CZYTAJ TEŻ: Tak przekazano jej najgorsze wieści. Ewa Bem zdradziła kulisy sopockich wydarzeń
Poruszające wyznanie: „Nie radzę sobie”
Najbardziej szczere i bolesne słowa padły z ust Ewy Bem podczas rozmowy z dziennikarzem. Powiedziała wprost: „Ja sobie z tym nie radzę”. Choć wielu mogłoby myśleć, że z czasem żałoba łagodnieje, w jej przypadku strata cały czas jest żywa, a cierpienie – głębokie.

Każdy koncert, każde wyjście z domu, każda próba uśmiechu to walka. Walka o normalność, której już nie da się w pełni odzyskać. To codzienne zmaganie się z pustką i wspomnieniami.
Źródło: Pomponik