Ikona polskiej estrady w poruszających słowach wspomina chorobę męża. "Nie choruje jeden człowiek a cały dom"
Justyna Steczkowska w poruszającym wywiadzie opowiedziała o dwóch najboleśniejszych doświadczeniach swojego życia – walce męża z nowotworem i opiece nad ciężko chorą mamą. W szczerych słowach opisała strach, bezsilność, ale i siłę, jaką daje miłość.

Justyna Steczkowska w jednym z wywiadów opowiedziała o dwóch najtrudniejszych momentach swojego życia. Wyznała, że choroba nowotworowa jej męża, Macieja Myszkowskiego oraz wieloletnia opieka nad schorowaną mamą były doświadczeniami, które wystawiły ją na ogromną próbę emocjonalną i fizyczną.
Choroba męża Justyny Steczkowskiej. Poruszające słowa
W poruszającej rozmowie z Magdą Mołek, Justyna Steczkowska otworzyła się na tematy, o których wcześniej mówiła rzadko. Zapytana o najtrudniejsze momenty swojego życia, bez wahania wskazała dwa – pierwszym była walka jej męża, Macieja Myszkowskiego, z chorobą nowotworową.
„Były dwa takie momenty. Choroba męża, bo to nie choruje tylko człowiek, ale też cały dom. Chcąc wesprzeć drugiego człowieka, robisz wszystko. To jest zawsze trudna droga, bo to się dzieje i wiesz, że to zależy od wielu czynności", powiedziała, zdradzając, jak głęboko ta sytuacja wpłynęła na ich życie rodzinne. „Wszyscy się starają, ale cały czas jest to podszyte strachem, że to się może nie udać”, dodała z wyraźnym wzruszeniem.
To właśnie ten trudny czas nauczył ją, czym jest prawdziwe wsparcie i jak cienka bywa granica między nadzieją a rozpaczą.
Sprawdź też: Gaja po godzinach. Rzadki widok: Justyna Steczkowska na randce z mężem. Ależ oni się kochają


Justyna Steczkowska o opiece nad ukochaną mamą
Drugim bolesnym doświadczeniem, które na zawsze zostanie w sercu Justyny Steczkowskiej, była opieka nad jej mamą, Danutą, która odeszła w 2020 roku. Po dwóch wylewach kobieta stała się osobą wymagającą stałej, całodobowej opieki. Wokalistka wspominała, że codzienne czynności – mycie ciała, karmienie, pomoc w przemieszczaniu – były wyczerpujące nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nie kryła, że miała chwile ogromnej niemocy.
„Jak ktoś się opiekuje osobą starszą, to rozumie, że opieka to jest fizyczna praca i powiązana z psychiką. Jeśli jest to jeszcze twój rodzic, to jest podwójnie trudne, bo widzisz, jak nie masz wpływu na to, jak starość przychodzi do ciebie tak znienacka i nagle zabiera ci twoją mamę w tak potwornie szybkim tempie, że nie jesteś w stanie tego zatrzymać”, wyznała.
W trakcie opieki nad mamą Justyna Steczkowska wciąż koncertowała, zajmowała się domem i spełniała swoje zawodowe obowiązki. „Było mi ciężko fizycznie mamą się opiekować, grać koncerty, jeszcze mieć dom na głowie” — przyznała szczerze. Miała pomoc w ciągu dnia, ale większość obowiązków wykonywała sama.
Czytaj też: Po latach ujawniła prawdę. Nie do wiary, co naprawdę łączyło Steczkowską z Ciechowskim
Momentami zadawała sobie pytania, czy robi to wszystko z miłości, czy z poczucia obowiązku. To wewnętrzne rozdarcie doprowadziło ją do przełomowej refleksji. Pewnego dnia, jak wspomina, usiadła sama przed sobą i zrozumiała: „Bo jeśli z obowiązku, to będziesz tylko sfrustrowana. Ja wtedy usiadłam sama przed sobą i poczułam, że ja to naprawdę robię z miłości. (...) Cały ten stres czy ból odpłynął, że to nie jest jakiś mój obowiązek. (...) To było trudne, ale stało się gdzieś tam piękne”, dodała ze łzami w oczach.
To szczere wyznanie ukazuje, jak ogromną siłę daje bezwarunkowa miłość i jak potrafi ona przekształcić najtrudniejsze doświadczenia w momenty duchowego wzrostu.
