Reklama

Już wiadomo, gdzie jest Maria Corina Machado. Liderka wenezuelskiej opozycji, która od stycznia żyła w ukryciu, by uniknąć aresztowania przez służby specjalne prezydenta Maduro, od kilku dni jest w Norwegii. Zjawiła się tam, by odebrać Pokojową Nagrodę Nobla, którą przyznano jej za „niestrudzoną działalność na rzecz praw demokratycznych narodu Wenezueli i za walkę o sprawiedliwe i pokojowe przejście od dyktatury do demokracji". Na ceremonii się nie pojawiła – nagrodę odebrała za nią jej córka. Ale Machado była już wtedy w Oslo. A sposób, w jaki tam dotarła, to gotowy scenariusz na film sensacyjny.

Peruka, przebranie, łódka rybaków. Podróż noblistki przejdzie do historii

Nikt nie wierzył w to, że Maria Corina Machado pojawi się 10 grudnia w Oslo, by odebrać pokojowego Nobla. Nikt bowiem nie wiedział, gdzie ona jest. Po tym, jak w styczniu została wypuszczona z aresztu, ukryła się w bezpiecznym miejscu, by uniknąć kolejnego aresztowania. Ale Machado nie byłaby sobą, gdyby nie zaskoczyła tych, którzy w nią nie wierzyli. Jak relacjonuje dziennik "Wall Street Journal" ona i jej zaufani współpracownicy przez ostatnie dwa miesiące planowali, jak wyprowadzić w pole tajne służby i wydostać się z Wenezueli. Operacja zakończyła się sukcesem, a jej przebieg przypomina dobry dreszczowiec.

Zobacz też: Odebrał Nagrodę Nobla i kazał się zawieźć na hamburgera. To, co zrobił Czesław Miłosz, przeszło do historii

Z relacji dziennika wynika, że Machado i dwie towarzyszące jej osoby rozpoczęły podróż do Oslo w poniedziałkowe popołudnie. Wtedy liderka opozycji opuściła swoją kryjówkę na przedmieściach Caracas i ruszyła w drogę ku małej rybackiej wiosce. Po drodze natknęła się na 10 wojskowych punktów kontrolnych, ale nie została rozpoznana. To zasługa świetnej charakteryzacji – Maduro miała perukę i przebranie, dzięki czemu żołnierze nie mieli pojęcia, że stoi przed nimi poszukiwana liderka opozycji.

Do rybackiej wioski Maduro i jej towarzysze dotarli tuż po północy. Nad ranem, po kilku godzinach snu, cała grupa wsiadła do drewnianej rybackiej łodzi i wypłynęła w stronę Curacao. Operacja była świetnie przygotowywana przez specjalną grupę, która pomaga uciec z Wenezueli ludziom, których prześladuje reżim Maduro. W trakcie rejsu pojawiły się jednak problemy. Silny wiatr i wysokie fale miotały maleńką łódką jak łupiną orzecha. Na szczęście o całej akcji wiedziała amerykańska marynarka wojenna. - Skoordynowaliśmy to, że będzie wypływać z określonego obszaru, by nie wysadzili łodzi w powietrze - przekazał dziennikowi "Wall Street Journal" organizator tajnej misji. To było konieczne, bo amerykańskie statki często ostrzeliwują w tym rejonie łodzie przemytników narkotyków, którzy wiozą do Stanów wenezuelską kokainę.

Ana Corina Sosa Machado odbiera Pokojową Nagrodę Nobla w imieniu mamy
Ana Corina Sosa Machado odbiera Pokojową Nagrodę Nobla w imieniu mamy fot. Per Ole Hagen/WireImage

Trump pomógł w ucieczce? Dowodów nie ma, ale...

Amerykanie nie tylko nie ostrzelali łodzi, którą płynęła Machado. Wysłali też dwa samoloty, które miały asekurować jej rejs przez zatokę Wenezuelską. Myśliwce latały w tym rejonie przez około 40 minut, dokładnie nad trasą, którą kuter z Machado na pokładzie płynął z rybackiej wioski do Curacao. Liderka opozycji dotarła na tę wyspę we wtorek około 15, po 10 godzinach niebezpiecznego rejsu. Tam wsiadła na pokład prywatnego odrzutowca, który zapewnili Amerykanie. „Wall Street Journal" nie ma wątpliwości, że całą operację opracowały tajne służby na polecenie Donalda Trumpa, który uważa prezydenta Wenezueli za dyktatora i wspiera tamtejszą opozycję.

Czytaj również: Orbanowi mówi wprost: „Pozostanę wolnym pisarzem". Kim jest laureat tegorocznej literackiej nagrody Nobla?

Maria Corina Machado do stolicy Norwegii dotarła nad ranem w środę 10 grudnia. O szczęśliwym finale jej ryzykownej podróży nie wiedział wtedy jeszcze dyrektor Norweskiego Instytutu Noblowskiego, Kristian Berg Harpviken. Kilka godzin przed zaplanowaną na godzinę 13 ceremonią powiedział dziennikarzom: „Niestety nie ma jej w Norwegii i nie stanie na scenie w Oslo, gdy rozpocznie się ceremonia”. Niedługo później zakomunikował jednak, że laureatka pokojowego Nobla „dotarła bezpiecznie do Oslo”, ale nagrody nie odbierze osobiście. Tym razem się nie mylił. Na scenie pojawiła się córka opozycjonistki, Ana Corina Sosa Machado.

„Przybyłam tutaj, aby opowiedzieć wam historię, historię ludzi i ich długiej drogi ku wolności. Ta droga sprowadziła mnie tu dzisiaj jako jedną z milionów Wenezuelczyków, którzy powstali po raz kolejny, aby odzyskać to, co należało do nich od zawsze” - powiedziała w przemówieniu. A na zakończenie wyznała, że spotka się wreszcie z mamą, której nie widziała od kilkunastu miesięcy. Zapowiedziała, że niezwłocznie po uroczystościach w Oslo wróci do Wenezueli, gdzie grożą jej represje ze strony reżimu Nicolasa Maduro.

Dyktator ma problem. Machado wraca do ojczyzny, by dalej walczyć

Wiadomość o spektakularnej akcji rozwścieczyła władze Wenezueli. Prokurator generalny tego kraju od razu stwierdził, że noblistka zostanie uznana za zbiega i nie będzie miała szans na powrót do ojczyzny. Ona sama ma jednak inne plany. Zamierza przez kilka dni zostać w Oslo, potem planuje serie spotkań z przywódcami krajów europejskich. Potem leci do Stanów, by o dramacie mieszkańców Wenezueli rozmawiać z prezydentem Trumpem. Stamtąd – jak zapowiedziała – planuje pojechać do Wenezueli. Chce nadal walczyć z dyktatorem i doprowadzić do demokratycznych wyborów. Żeby to się jej udało, będzie musiała znów uśpić czujność polujących na nią żołnierzy i agentów tajnych służb prezydenta Maduro. Jej podróż do Oslo pokazuje, że są na to duże szanse. Wystarczy peruka, przebranie i drewniany kuter rybacki.

Przeczytaj także: Razem, choć osobno... Historia miłości Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza

Laureatka tegorocznej pokojowej nagrody Nobla od lat jest największym wrogiem Maduro, który rządzi Wenezuelą od 12 lat. Żeby tę władzę utrzymać, posuwa się do fałszowania wyborów. I nie tylko. Gdy w 2023 roku Machado ogłosiła, że zamierza powalczyć z nim o prezydenturę, a sondaże pokazywały, że ma szansę wygrać, sąd natychmiast nałożył na nią jednak zakaz sprawowania funkcji publicznych. Opozycja wystawiła wtedy innego kandydata. Edmundo Gonzalez Urrutia wygrał, ale Maduro tego nie uznał i ogłosił, że to on przez kolejną kadencję będzie prezydentem.

Urrutia cudem uniknął aresztowania, bo uciekł do Hiszpanii. Do więzień trafiły setki ludzi, którzy w styczniu tego roku, tuż po zaprzysiężeniu dyktatora, wzięli udział w protestach przeciw sfałszowanym wyborom. Wśród aresztowanych była też Machado. Z więzienia wyszła po kilku dniach i od tamtej pory się ukrywała. Teraz wiadomo, gdzie jest. I wiadomo, że stać ją na wiele. Prezydent Maduro ma powody do obaw, bo ta kobieta nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Reklama
Reklama
Reklama