Reklama

Agnieszka Maciąg, znana promotorka duchowości, opisała wstrząsające doświadczenia z dzieciństwa. Lekcje religii były dla niej źródłem lęku i upokorzenia – uczniowie bali się nawet oddychać. Jej relacja z książki „Pełnia życia” rzuca nowe światło na drogę duchową, którą przeszła mimo bólu.

Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa Agnieszki Maciąg

Śmierć Agnieszki Maciąg poruszyła tysiące Polaków. Modelka, pisarka i promotorka duchowości przez lata inspirowała kobiety w całym kraju. Jej publikacje były źródłem wsparcia i nadziei. Jednak mało kto wiedział, że droga duchowa, którą przeszła, narodziła się w cieniu głębokiej traumy z dzieciństwa.

W swojej książce „Pełnia życia” Maciąg przyznała, że lekcje religii były dla niej bolesnym i przerażającym doświadczeniem. Wspomnienia z tamtego okresu wracają w słowach, które dziś brzmią wyjątkowo mocno.

ZOBACZ TEŻ: W przeszłości los zadał Agnieszce Maciąg cios. Choroba odebrała jej ojca. Jego strata zostawiła w niej bolesny ślad

Agnieszka Maciąg z córką Heleną, Viva! 2012 r..
Agnieszka Maciąg z córką Heleną, Viva! 2012 r. Robert Wolański

Surowa katechetka i lekcje religii pełne strachu

Jak opisała Agnieszka Maciąg, jej katechetka w szkole, zamiast wspierać dzieci w odkrywaniu wiary, siała w nich strach. Karała uczniów linijką, a atmosfera na lekcjach była pełna napięcia. Nikt nie czuł się bezpiecznie – każde dziecko mogło stać się kolejną ofiarą surowych metod wychowawczych.

Jedni rozcierali czerwone, obolałe od uderzeń dłonie, inni przez godzinę katechezy bali się oddychać ze strachu, że mogą stać się ofiarą tego niezrozumiałego ataku”

To wspomnienie zapadło głęboko w pamięć Maciąg i stało się jednym z najważniejszych doświadczeń, które ukształtowały jej podejście do duchowości.

CZYTAJ TEŻ: Pierwszy mąż Agnieszki Maciąg żegna ją poruszającym gestem. Mówi więcej niż tysiąc słów. Trudno nie uronić łez

Duchowość narodziła się mimo bólu

Pomimo traumy, jakiej doznała na szkolnych lekcjach religii, Agnieszka Maciąg nie straciła zaufania do swojej intuicji. Choć szkolna religia jawiła się jako brutalna i przerażająca, w głębi duszy czuła, że prawdziwy Bóg jest inny – pełen miłości i światła.

Bóg jest dobry, Bóg jest miłosierny… Kto miałby w to uwierzyć? Czułam, że coś jest nie tak. Byłam pewna, że Bóg nie mógł być z tego zadowolony”

To wewnętrzne przekonanie pomogło jej nie tylko przetrwać, ale i odnaleźć osobistą ścieżkę duchowego rozwoju, którą potem dzieliła się z innymi.

Agnieszka Maciąg z córką Heleną, Viva! 2012 r.
Agnieszka Maciąg z córką Heleną, Viva! 2012 r. Fot. Robert Wolański

Własne msze małej Agnieszki – duchowy azyl w domu

W „Pełni życia” Agnieszka Maciąg wspomina również, że jako mała dziewczynka odprawiała własne „msze” w domowym zaciszu. To właśnie tam rozwijała się jej prawdziwa duchowość – wolna od strachu, oparta na wyobraźni, spokoju i intuicji.

Kontrast między bezpiecznym, kreatywnym światem w domu a surowością szkolnej katechezy był ogromny. A jednak to nie szkolna trauma, lecz dziecięce poczucie duchowego światła stało się fundamentem jej przyszłego życia.

„Pełnia życia” – książka, która odkrywa prawdę

Książka „Pełnia życia” to nie tylko opowieść o duchowej drodze Agnieszki Maciąg, ale też zapis bolesnych wspomnień, które ukształtowały jej wrażliwość. Opisane doświadczenia z dzieciństwa rzucają nowe światło na jej późniejsze wybory, publikacje i misję życiową.

Choć lekcje religii były źródłem traumy, Maciąg potrafiła przekształcić to cierpienie w siłę. Jej historia jest świadectwem wewnętrznej odwagi i duchowego przebudzenia, które mimo przeciwności zaprowadziły ją do harmonii i spokoju.

Źródło: Plejada, książka "Pełnia życia"

Reklama
Reklama
Reklama