Partner Biedronia jest poważnie chory. Polityk przekazał smutne wieści: „Jesteśmy w dramatycznej sytuacji”
Robert Biedroń przerwał milczenie i opowiedział o walce swojego partnera, Krzysztofa Śmiszka, z ciężką chorobą. Słowa pełne miłości i bezsilności poruszyły tysiące. W emocjonalnych wpisach obaj politycy nie tylko odsłonili swoją codzienność, lecz także przypomnieli o brutalnej nierówności, z jaką mierzą się pary jednopłciowe w Polsce.

Robert Biedroń opowiedział o chorobie swojego partnera, Krzysztofa Śmiszka. To wyznanie poruszyło tysiące – w słowach lidera Nowej Lewicy słychać było ból, strach i miłość. Chwilę później sam Śmiszek zabrał głos, dziękując za wsparcie i dzieląc się swoją walką o zdrowie. Obaj politycy pokazali, że choroba nie zna podziałów – ale prawo wciąż je tworzy.
Szczere wyznanie Roberta Biedronia. Poinformował o chorobie partnera
W szczerej i bardzo emocjonalnej rozmowie Robert Biedroń – lider Nowej Lewicy – podzielił się wyjątkowo osobistą informacją. W programie Fakt Live opowiedział o stanie zdrowia swojego wieloletniego partnera, Krzysztofa Śmiszka.
„Panie redaktorze, powiem panu coś, czego nie mówiłem przez ostatnie dni, także w występach publicznych. Otóż mój partner jest dzisiaj bardzo poważnie chory, nie pracuje, jest na zwolnieniu lekarskim i musi przechodzić bardzo poważną terapię”, mówił.
Z jego głosu przebijała bezsilność i ból. W obliczu choroby ukochanej osoby, lider Nowej Lewicy zderzył się z brutalną rzeczywistością. Te doświadczenia są bolesnym przypomnieniem, jak kruche potrafi być życie. Gdy zdrowie najbliższej osoby zawisa na włosku, człowiek konfrontuje się z pytaniami, na które często nie jest gotowy. To właśnie wtedy – jak podkreślił – szczególnie dotkliwie odczuwa się brak formalnego bezpieczeństwa w związku, który trwa od ponad dwóch dekad.
Czytaj też: Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek są razem od ponad 20 lat. Oto historia ich miłości
Ta trudna sytuacja unaoczniła mu nie tylko dramat osobisty, ale i systemowy problem, z jakim mierzą się związki partnerskie w Polsce. Obowiązujące przepisy – w jego ocenie – nie zapewniają wystarczającej ochrony. A przecież w chwilach największej niepewności, to właśnie poczucie stabilności, wsparcia i prawa do decydowania o losie ukochanej osoby powinno być niezbywalnym fundamentem każdego związku – niezależnie od tego, czy został formalnie uznany przez państwo. „I w takich momentach chciałbym, żeby każdy z nas miał poczucie bezpieczeństwa i tego, że jeżeli wydarzy się najgorsze, to będziemy mogli decydować o życiu i zdrowiu swojego partnera, będziemy bezpieczni, sytuacja będzie przewidywalna. [...] Mimo że jesteśmy razem 23 lata, na dobre i na złe byliśmy ze sobą, dzisiaj jesteśmy w sytuacji naprawdę trudnej i dramatycznej. Ja nie mam takiego poczucia, że państwo chroni nasz związek, czy daje mi poczucie, że cokolwiek się wydarzy, to stoi po mojej stronie", dodawał.
Następnie polityk zamieścił w mediach społecznościowych poruszający wpis. Podkreśla w nim, że trwa u boku ukochanego na dobre i na złe. Z czułością, spokojem i wsparciem. „Nie jest łatwo patrzeć na ukochanego, który mierzy się z chorobą. Ale znam Krzyśka determinację i siłę. Wiem, że jeszcze nie raz wszystkich nas zaskoczy. Bo to facet, który zawsze wraca silniejszy. Dziękuję Wam za każde dobre słowo, wiadomość czy gest wsparcia. Naprawdę jestem wdzięczny za Wasze ciepłe słowa. I choć teraz najważniejsze jest zdrowie i powrót do pełni sił, to jego energia i serce dla ludzi są niezniszczalne. A ja? Jestem obok. Z dumą, czułością i spokojem patrzę jak każdego dnia dzielnie mierzy się z zabiegami. Wspierajcie swoich znajomych, którzy kochają - ale ze względu na polskie prawo nie mają tych samych praw co inne związki. Są obywatelami drugiej kategorii, jak ja i Krzysiek. W takich momentach jak choroba odczuwa się to najmocniej. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo zdrowia”, wyznał.


Krzysztof Śmiszek komentuje stan swojego zdrowia.
Krzysztof Śmiszek również zabrał głos. Na swoim profilu na Facebooku odniósł się do informacji o swojej chorobie i podziękował za falę wsparcia, jaka do niego napłynęła. Polityk dodał jednak, że musi teraz skoncentrować się na terapii i rehabilitacji. "Bardzo dziękuję za masę wsparcia i ciepłych słów, które płyną do mnie w związku z doniesieniami o mojej chorobie. Chciałem wszystkich uspokoić - Będę żył, tak łatwo się mnie nie pozbędziecie! Przez chwilę muszę skupić się na swoim zdrowiu, bo nie ma nic ważniejszego, ale nie wyciągam nogi z drzwi. Trochę więcej czasu spędzam teraz w Polsce, gdzie poza rehabilitacją wciąż wykonuję swój mandat europoselski. W Brukseli i Wrocławiu pracują moi wspaniali współpracownicy, a ja w wielu aktywnościach parlamentarnych uczestniczę zdalnie. Jednocześnie bardzo zależy mi, aby pozostać z wami w kontakcie, bo nic nie daje mi tyle siły co setki wiadomości, tysiące komentarzy, wszystkie rozmowy na ulicy”, dodał.
Sprawdź też: Były prezenter TVP po raz pierwszy szczerze o swojej miłości. Tego się nie spodziewacie. Padły zaskakujące słowa
Choć Krzysztof Śmiszek z optymizmem patrzy w przyszłość i nie traci ducha, jego słowa mają głęboki, poruszający ton. W szpitalnej codzienności dostrzega coś więcej niż tylko osobistą walkę – widzi też nierówności, które wciąż dzielą ludzi. Przypomina o tych, którzy w kluczowych momentach nie mają prawa być przy swoich najbliższych. O tych, którym prawo odbiera godność pożegnania, czułość wsparcia i obecność, gdy liczy się każda sekunda.
„I wiecie, nie użalam się nad sobą, w ciągu kilku tygodni wrócę na pełne obroty. Chciałbym jednak, żebyśmy mieli dziś w swoich myślach osoby, które na zdrowiu podupadły, a przez kształt polskiego prawa nie mogą odwiedzać się w szpitalu czy czuć, że w razie najgorszego będą mogli się z najbliższą osobą pożegnać. Już w tym tygodniu jako Lewica pokażemy drogę do zmiany - taką, która stanie się prawem. I nie spocznę, póki tego nie dowieziemy”, dodawał.
Życzymy dużo zdrowia i sił!