Reklama

Ewa Bem udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci swojego męża. W rozmowie z magazynem „Pani” opowiada o żałobie, pustce i codzienności bez ukochanych. Artystka mówi, że scena daje jej oddech, a wnuki po stracie córki były ich jedynym światłem. Grudzień będzie dla niej wyjątkowo trudny.

Tragedie, które na zawsze zmieniły życie Ewy Bem

Ewa Bem przeszła przez dwie ogromne osobiste tragedie. Najpierw straciła córkę, Pamelę. Po jej śmierci wnuki – Gabrysia i Beniamin – stali się dla niej i męża światłem. Jak wyznała, „dały nam więcej, niż mogliśmy im ofiarować”.

Na początku 2025 roku artystka straciła także męża, którego nazywała czule „Dzińdzi”. To wydarzenie wywołało kolejną falę bólu i żałoby. W grudniowym numerze magazynu „Pani” Ewa Bem po raz pierwszy otwarcie mówi o życiu po jego odejściu.

„Ból nie zna dat. Żałoba nie ma kalendarza” – mówi szczerze. Święta nie pytają, czy jesteśmy gotowi – po prostu przychodzą, niezależnie od tego, co straciliśmy.

CZYTAJ TEŻ: Ikona estrady niedawno straciła męża. Dziś otwarcie mówi jak radzi sobie z samotnością. Padły wzruszające słowa

Ewa Bem, Viva! 5/2022
Ewa Bem, Viva! 5/2022. Fot. Iza Grzybowska

Scena jako lekarstwo: „To moja kroplówka”

Dla Ewy Bem scena to coś więcej niż tylko praca – to miejsce, gdzie na chwilę może odzyskać oddech. „Scena jest jak kroplówka. Szczęście wraca dopiero, gdy staję w świetle i brzmi już pierwszy akord” – wyznaje.

Po śmierci męża miała moment zawahania – nie była pewna, czy powinna wrócić na scenę. Jednak publiczność, która czekała na jej koncerty, była impulsem do działania. „Muszę śpiewać, żeby móc oddychać” – mówi.

Powrót na scenę odbył się stopniowo. Jej repertuar obejmuje utwory Beatlesów, jazzowe aranżacje, piosenki z duszą i wspomnieniem. Każde wykonanie to dla niej codzienny wysiłek, by wstać z łóżka.

CZYTAJ TEŻ: Odszedł zaledwie sześć tygodni po diagnozie. Ewa Bem w szczerym wyznaniu o bólu po stracie ukochanego. "Nie radzę sobie"

Ewa Bem, Viva! 5/2022
Iza Grzybowska

Pustka po mężu – jak wygląda codzienność artystki

Codzienność Ewy Bem po stracie męża to walka z rutyną. „Poranki są najtrudniejsze” – mówi. Zaparza herbatę, rozmawia sama ze sobą, by przetrwać ciszę. „Brakuje jego. Całego. Zapachu, dotyku, głosu, uśmiechu” – wyznaje.

Nawet drobne rytuały stały się dla niej bolesne. Śniadanie, telefon, dźwięk jego kluczy, ciepły głos – to wszystko zniknęło. „Czuję, jakby Dzińdzi mi umierał każdego dnia od nowa” – dodaje. Wspomina też wspólną podróż do Omanu z wnuczką Gabrysią – była to jedna z ostatnich radosnych chwil.

Święta bez ukochanych – jak Ewa Bem radzi sobie z bólem

Święta po śmierci córki i męża mają dla Ewy Bem zupełnie inny wymiar. Tradycje przestały dawać poczucie bezpieczeństwa, a Wigilia to przede wszystkim pustka. „Wszystko się załamało” – mówi o wspomnieniu sprzed lat.

Wspomina Wigilię, kiedy po raz pierwszy zabrakło córki. „Wtedy kupiliśmy dom. Był jeszcze w stanie surowym. Dwuipółmetrowy stół zrobiony z desek przykryty białym obrusem. Na nim siano, opłatek, tradycyjne dania” – opisuje z czułością.

Wspomnienia o mężu, który co roku kupował ten sam barszcz i pieczywo, zapełniają jej serce. „Został pusty talerz, który co roku podawałam jemu” – mówi, podkreślając, że wciąż nie wie, czy potrafi zasiąść do stołu sama.

Wnuki jako źródło światła po stracie córki Pameli

Po śmierci córki Pameli, wnuki Ewy Bem – Gabrysia i Beniamin – stały się dla niej i męża „światłem”. To one pomogły im przetrwać najtrudniejszy czas. „Dały nam więcej, niż mogliśmy im ofiarować” – mówi z wdzięcznością.

Dziś, gdy męża już nie ma, wspomnienie tamtych chwil z wnukami daje jej siłę. Wnuki przypominają jej, że miłość zostaje, nawet gdy wszystko inne przemija. To właśnie pamięć i miłość są „błyskiem światła w ciemnościach”, o którym mówi w tytule wywiadu.

Źródło: Pani

Reklama
Reklama
Reklama