Prochy Marka Perepeczko przeniesione do Częstochowy. Emocjonalna wypowiedź wdowy porusza do łez
Marek Perepeczko został pochowany po raz drugi. Po 20 latach od śmierci urna z jego prochami trafiła z Warszawy do Częstochowy. Poruszające słowa Agnieszki Fitkau-Perepeczko wywołały falę emocji.

25 października, w Częstochowie, odbyła się symboliczna ceremonia ekshumacji i ponownego pochówku Marka Perepeczki. Aktor, który przez wiele lat związany był z miastem, powrócił do miejsca, które darzył głębokim uczuciem, a uroczystości pełne były emocji i wspomnień o jego artystycznym dorobku. To wzruszające wydarzenie nie tylko dla rodziny, ale także dla mieszkańców Częstochowy, którzy pamiętają jego wkład w rozwój lokalnego życia kulturalnego.
Prochy Marka Perepeczki zostały ekshumowane. Symboliczna ceremonia w Częstochowie
Drugi pochówek Marka Perepeczki odbył się 25 października o godzinie 14:00 na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie. Uroczystości przewodniczył biskup Antoni Długosz. Ceremonia miała charakter symboliczny, ale była pełna emocji. Obecni wspominali dorobek artystyczny aktora oraz jego wpływ na lokalne środowisko kulturalne.

Jak wyglądał drugi pogrzeb aktora?
W uroczystości udział wzięli bliscy, znajomi i mieszkańcy miasta, którzy chcieli oddać hołd zmarłemu aktorowi. Uroczystości przewodniczył biskup Antoni Długosz, co nadało wydarzeniu podniosły charakter.
Wdowa podkreślała, że przeniesienie prochów miało nie tylko wymiar symboliczny, ale także emocjonalny. Aktor wrócił do miejsca, które kochał i w którym chciał być zapamiętany.
Ekshumacja Marka Perepeczki oraz jego ponowny pochówek w Częstochowie to wydarzenie, które poruszyło nie tylko bliskich artysty, ale także jego fanów. To także przypomnienie o roli, jaką odgrywał w życiu kulturalnym miasta i w sercach Polaków.
Wzruszające słowa Agnieszki Fitkau-Perepeczko. „Marek był w Warszawie nieszczęśliwy”
Wdowa po Marku Perepeczce, Agnieszka Fitkau-Perepeczko, zabrała głos podczas uroczystości. Jej słowa wywołały silne emocje. Aktor, znany z roli Janosika, został pochowany w 2005 roku na warszawskich Powązkach. Po prawie dwóch dekadach wdowa podjęła decyzję o przeniesieniu urny z prochami do Częstochowy.

„Częstochowa również chciała mieć Marka, ale ja wtedy byłam uparta i uważałam, że Warszawa także będzie go kochać. Choć Warszawa nie kochała go tak jak Częstochowa. Inaczej — nie mówiąc nic złego o Warszawie — ale Marek w Warszawie był smutny. Był nieszczęśliwy. A jako młody, cudowny, wspaniały człowiek, wspaniały mężczyzna i genialny aktor — po prostu był niedoceniany” – powiedziała Fitkau-Perepeczko nad grobem męża.
"W prasie chętnie piszą, że miał depresję z różnych powodów — i wszyscy wiemy, jakich… Nie. Depresja, mniejsza czy większa, jego smutek narodził się zaraz po „Janosiku”. Popularność wzrosła stukrotnie — ludzie oszaleli — a reżyserzy jakby wstrzymali oddech, producenci odwrócili się od niego. I jako trzydziestodwuletni może człowiek, tak zdolny i tak piękny, nie miał pracy. To był jego dramat" — kontynuowała.

W trudnych chwilach jego ukojeniem stała się Częstochowa. "Z tego dramatu wyzwoliła go Częstochowa, ale już był dużo starszy i było na to późno. Ja wiem, co on przeżywał jako młody aktor — bardzo atrakcyjny dla teatru" — podkreślała. "Marek — po staropolsku mówiąc — miłował mnie bardzo. Ale najbardziej na świecie miłował teatr. Teatr, nie kino, nie sławę, nie fotografów i nie lansowanie się. Marek tego nie cierpiał. To ja pozuję fotografom, bo uważam, że w każdej kobiecie trochę próżności istnieje. Jeśli fotograficy się rzucają z jakiegoś słusznego powodu — nie należy uciekać. A Marek naprawdę tego nie znosił".
Marek Perepeczko i jego związek z Częstochową
Częstochowa nie była przypadkowym wyborem. Marek Perepeczko spędził tam wiele lat, oddając się pracy artystycznej i kulturalnej. Jako dyrektor Teatru im. Adama Mickiewicza odegrał kluczową rolę w rozwoju tej instytucji. Był tam nie tylko administratorem, ale i inspiracją – wielu młodych aktorów wspomina go jako osobę otwartą, serdeczną i zaangażowaną.
Relacja Perepeczki z Częstochową była głęboka i autentyczna. Miasto to stało się dla niego nie tylko miejscem pracy, ale i życiem codziennym. Tam też, jak podkreślała wdowa, był naprawdę szczęśliwy.
- SPRAWDŹ TEŻ: Legenda PRL i jego żona mieli sekret, o którym wiedzieli nieliczni. To dlatego nie mieli dzieci
