Rozwód to był dopiero początek. Teraz mówi o przemianie bez tabu
Emilia Komarnicka, po kilku latach małżeństwa i pracy w świetle reflektorów, zdecydowała się na zmianę – w nowym wywiadzie otwarcie mówi o rozstaniu i o tym, co dziś daje jej prawdziwą siłę.

Po latach obecności na ekranie i w przestrzeni medialnej Emilia Komarnicka otworzyła się na rozmowy o przemianie, jaką przeszła po rozstaniu z Redbadem Klynstrą. W programie „Dzień Dobry TVN” i podcaście Magdy Mołek aktorka podkreśliła, że to nie wielkie życiowe wydarzenia, lecz codzienne decyzje, przynoszą jej dzisiaj najwięcej siły. Jej słowa są pełne dojrzałości i pokory wobec doświadczenia.
Rozwód jako lekcja. Emilia Komarnicka wprost o rozstaniu z mężem
W podcaście „W moim stylu” Magdy Mołek Emilia Komarnicka po raz pierwszy z delikatnością, ale szczerze, nawiązała do swojego rozstania z mężem. Choć nie zdradziła szczegółów prywatnych, podkreśliła, że traktuje rozwód jako ważny etap w swoim życiu. Bo choć bolesny – stał się dla niej ogromną lekcją. To ważne doświadczenie, które otwiera przestrzeń do dalszego rozwoju.
Komarnicka zaznaczyła, że zarówno ona, jak i jej były partner, dbają o to, by nie wykorzystywać życia rodzinnego jako tematu medialnych spekulacji. Skupiła się zamiast tego na tym, co po takim doświadczeniu może przynieść wewnętrzne wzmocnienie.

Codzienność jako źródło siły
Podczas wizyty w „Dzień Dobry TVN” Emilia Komarnicka mówiła o tym, jak nauczyła się szukać wartości w codzienności, a nie tylko w wyjątkowych momentach.
„To znaczy, że już kilka razy się upadło i wstało, i już wiadomo, co daje szczęście. Wiadomo, gdzie są słabości, a gdzie mocne strony. To daje taki niesamowity spokój i samoregulację, że gdybym miała powiedzieć, dlaczego jestem szczęśliwa, to dlatego, że podjęłam taką decyzję, że właśnie tak chcę przechodzić przez życie i to się udaje”.
Z tej decyzji zrodziła się dla niej nowa codzienność — skupiona na uważności i wdzięczności.
„Mogłabym czekać na to szczęście, na te wielkie momenty. […] Ale tak statystycznie dni codziennych mamy więcej niż tych wyjątkowych. Więc jak sobie podejmiemy decyzję: 'A, codziennie mogę się tutaj dopatrzyć czegoś wyjątkowego, czegoś, co mnie zachwyca', […] to dzban zachwytów jest pełny i później, jak przychodzi mniej zachwycający moment, to można z niego brać”.
Choć Emilia Komarnicka nie zdradza planów na przyszłość, zarówno zawodowych, jak i osobistych, jedno pozostaje jasne: dziś stawia na życie „tu i teraz”. Nie szuka wielkich słów ani sensacji – zamiast tego opowiada o tym, jak nauczyła się być dla siebie czuła. „Jak będę mieć 50 lat, to pewnie będę mówić coś zupełnie innego”, zaznaczyła.
Te słowa pokazują, że aktorka pozwala sobie na ewolucję – bez presji, ale z otwartością na kolejne lekcje i zachwyty.
- SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Runęła na dno, nie liczyła na cud. Dziś cieszy się, że żyje. Nikt nie wiedział, co się działo za zamkniętymi drzwiami
