Rzadko mówi o synach. Teraz zdobyła się na wyznanie: „Traktują mnie jak dziecko” – Krystyna Janda szczerze o rodzinie
Krystyna Janda w szczerej rozmowie z Natalią Waloch dla „Wysokich Obcasów” odsłania kulisy życia rodzinnego. Opowiada o córce Marii Seweryn, która przejmuje stery fundacji, oraz o synach, którzy traktują ją z czułością i zaangażowaniem. Wzruszająco opisuje codzienną pomoc, jaką od nich otrzymuje, i różnice w relacji matka–córka a matka–syn.

Choć Krystyna Janda często występuje publicznie i od lat dzieli się z widzami swoją artystyczną drogą, o życiu prywatnym mówi znacznie rzadziej – zwłaszcza o synach, którzy niemal w ogóle nie pojawiają się w mediach. Tym bardziej poruszają jej szczere słowa o rodzinie, bliskości i codziennym wsparciu, jakie otrzymuje od dzieci. W rozmowie z Natalią Waloch dla „Wysokich Obcasów” Janda odsłania intymny fragment swojej codzienności, w którym sztuka splata się z macierzyństwem, a teatr z rodzinnym zaufaniem.
Krystyna Janda i jej dzieci – kto wspiera aktorkę na co dzień?
Krystyna Janda wprost przyznaje, że dziś może liczyć przede wszystkim na swoją rodzinę – córkę Marię Seweryn oraz dwóch synów. To właśnie oni są jej codziennym wsparciem w życiu prywatnym i zawodowym. Aktorka podkreśla, że nie zajmuje się już codziennymi obowiązkami domowymi – nie zmywa, nie sprząta, nie gotuje. Jej dzieci przejęły wiele tych zadań, pozwalając jej skupić się na pracy artystycznej i prowadzeniu teatrów.
Janda wyznaje: „Jestem babcią na telefon, jak coś trzeba załatwić albo doradzić. Moi wnukowie mają swoje sprawy, nie mają czasu i ja nie mam do nich o to pretensji, robią swoje życie. Normalnie kobiety mają strasznie dużo na głowie, ja sobie w ogóle tego nie wyobrażam”.

Relacja z synami – „Mamo, nie nieś tej walizki”
W rozmowie aktorka w wyjątkowo ciepły sposób opisuje relację z synami. Jak przyznaje, to relacja pełna troski i czułości, ale też odwróconych ról: „Z synami to miłość czysta u wód: »Mamo, nie nieś tej walizki. Mamo, przyjadę do ciebie, przecież nie możesz iść sama z psem do weterynarza«. Traktują mnie jak osobę odrobinę niezborną i lekko głupawą, to jest urocze”.
Synowie nie tylko wspierają Jandę w codziennych sprawach, ale także aktywnie uczestniczą w działalności fundacji. Pomagają przy organizacji, doradzają, pilnują kwestii technicznych i finansowych. Aktorka z humorem opowiada o sytuacjach, gdy prosi ich o pomoc: „Często do nich dzwonię: »Słuchaj, tu wciskam i mi się nie robi, co mam zrobić?«. A oni: »Idź po kablu do drugiego pokoju i wciśnij to wystające«. I się nie niecierpliwią!”.

Maria Seweryn – córka, partnerka, spadkobierczyni teatru
Relacja Krystyny Jandy z córką Marią Seweryn ma zupełnie inny, bardziej partnerski charakter. Maria od początku uczestniczyła w życiu teatralnym matki – była zaangażowana w działalność fundacji, grała w spektaklach, współtworzyła projekty artystyczne. To właśnie jej Janda przekazała formalnie przyszłość dwóch teatrów i fundacji.
Aktorka wyznaje: „Z córką codziennie się komunikujemy, mamy wspólne plany, pracujemy razem, wymieniamy poglądy i tak dalej. Marysia była ze mną od początku fundacji, i to ona ją przejmie. To też miłość wielka, a bywała i trudna”.
W trosce o przyszłość instytucji Janda zadbała również o rozszerzenie władz fundacji: do rady i komisji kontrolującej dołączyli także synowie, pasierbica oraz strategiczni pracownicy.

Rodzinne zarządzanie teatrem i fundacją
Krystyna Janda podkreśla, że jej sukces zawodowy nie byłby możliwy bez wsparcia rodziny. Wspomina męża, który w początkach prowadzenia teatru stał za nią murem i utrzymywał rodzinę, co pozwoliło jej rozwijać działalność artystyczną. Dziś to dzieci przejmują pałeczkę – zarówno w sferze twórczej, jak i organizacyjnej.
Aktorka szczerze mówi o tym, jak ważne było zbudowanie zaplecza wsparcia: „Gdybym była sama, nie wiem, czybym sobie poradziła”. W fundacji funkcjonuje dziś trójstopniowy system kontroli, by uniknąć błędów i nieuczciwości. Janda przyznaje: „Nie kontroluję ludzi, nie sprawdzam, byle rzeczy były zrobione”.
Macierzyństwo Jandy – „Półtora roku różnicy, ale nie byłam sama”
Janda otwarcie mówi o trudach macierzyństwa, kiedy jej dzieci były małe. Urodziła dwóch synów w odstępie półtora roku, co – jak przyznaje – mogło być trudne. Ale nie była sama. Miała wokół siebie łańcuch wsparcia: matkę, gosposię, męża, a także córkę, która od najmłodszych lat pomagała.
Dziś, z perspektywy lat, artystka nie tylko wspomina ten czas z czułością, ale też dostrzega, jak duże znaczenie dla jej życia zawodowego miało rodzinne zaplecze. „Nigdy nie wychowywałam dzieci sama” – mówi z wdzięcznością.
Zobacz również: Wnuczka Krystyny Jandy ma 20 lat i do złudzenia przypomina mamę. Jej kariera nabiera rozpędu
