Reklama

Magda Umer, wybitna artystka i ikona polskiej piosenki, odeszła po długiej walce z chorobą. Diagnoza guza, którą usłyszała w lipcu, zapoczątkowała czteromiesięczny dramat, który mimo trudności nie odebrał jej pasji do życia i twórczości. W ostatnich chwilach artystka była otoczona miłością bliskich, którzy wspierali ją do samego końca.

Magda Umer nie żyje. W lipcu usłyszała diagnozę

Magda Umer zmarła 12 grudnia 2025 r. w szpitalu na Banacha w Warszawie. Jej ostatnie chwile upłynęły w otoczeniu rodziny i lekarzy, którzy, jak relacjonuje jej syn, otaczali ją troskliwą opieką.

Informacje o stanie zdrowia Magdy Umer były przez długi czas trzymane w tajemnicy. Dopiero teraz Franciszek ujawnił, że jej problemy zdrowotne zaczęły się w lipcu 2025 r. Mimo ciężkiej choroby artystka do końca interesowała się życiem bliskich i planowała powrót do twórczości.

W lipcu 2025 r. Magda Umer usłyszała diagnozę guza. To był początek czteromiesięcznego dramatu. Informacja o poważnym stanie zdrowia artystki pojawiła się publicznie w sierpniu, kiedy to organizatorzy koncertów odwołali jej występy zaplanowane na 30 i 31 sierpnia w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Jako powód podano "nagłą poważną chorobę".

Ostatnie miesiące życia Magdy Umer: operacja, powikłania i nadzieja

Syn Magdy Umer, Franciszek Przeradzki, w poruszającym wpisie ujawnił szczegóły dramatycznych miesięcy. W sierpniu guz został zdiagnozowany jako złośliwy. We wrześniu artystka przeszła operację. W październiku wróciła na chwilę do domu, co dało rodzinie nadzieję. Jednak już w listopadzie pojawiły się powikłania.

Syn Magdy Umer żegna matkę

Franciszek Przeradzki podzielił się również szczegółami ostatnich chwil życia swojej matki. "Leżąc w kolejnych łóżkach dalej dbałaś o nas. Pytałaś o prozę, o wnuki, o prace. I powtarzałaś, wiele razy, że miałaś dobre i ciekawe życie i że może już po prostu pora je skończyć. Namawialiśmy, żeby jednak nie. A Ty nawet bywałaś dobrej myśli", czytamy.

Opisał również, jak wspólnie spędzali czas; spacerowali po korytarzach szpitala, a artystka snuła kolejne plany na przyszłość: "Z Panem Wojtkiem i z nami biłaś kolejne rekordy na korytarzach na Banacha. 5,10, 50 metrów. W listopadowy czwartek pobiliśmy rekord – pełna długość korytarza. Nieśmiało planowałaś nową piosenkę. Ola zawekowała Ci zupę dyniową na powrót do domu. A w piątek dostałaś krwotoku".

Pod postem zaroiło się od dziesiątek komentarzy pełnych wparcia dla rodziny.

Magda Umer, VIVA! 7/2025.
Magda Umer, VIVA! 7/2025. Fot. MARLENA BIELINSKA/move
Reklama
Reklama
Reklama