Reklama

Michał Urbaniak przez dekady był ikoną polskiego i światowego jazzu. Jego śmierć wstrząsnęła fanami i środowiskiem muzycznym, a wiadomość o odejściu artysty natychmiast obiegła media. Teraz głos zabrała jego żona, Dorota Urbaniak. W emocjonalnym wpisie podzieliła się osobistą relacją z ostatnich miesięcy życia męża – od dramatycznych problemów zdrowotnych po codzienne chwile bliskości i wzruszające rytuały.

Dorota Urbaniak opowiada o codziennej walce męża

Wzruszający wpis Doroty Urbaniak, żony Michała Urbaniaka, pojawił się na jej profilu na Facebooku dzień po śmierci męża. Artystka podzieliła się osobistym opisem ostatnich wspólnych chwil, ujawniając, jak wyglądała ich codzienność w obliczu pogarszającego się stanu zdrowia jazzmana.

„Walczyliśmy codziennie przez ostatnie półtora roku. Od Twojego wyjścia z pierwszej śpiączki wszystko się zmieniło” – napisała Dorota. Para ograniczyła wyjazdy i publiczne aktywności, ale nadal starała się cieszyć wspólnym czasem. Urbaniak nie poddawał się i próbował pracować mimo słabości. Żona wspominała: „Starałeś się pracować”.

Czytaj również: Michał Urbaniak poślubił wieloletnią przyjaciółkę. "Jesteśmy z różnych światów, ale jakimś cudem trwamy razem"

Poważne komplikacje po zabiegu kardiologicznym

Na początku 2024 roku Michał Urbaniak przeszedł zaplanowany zabieg kardiologiczny. Choć miał on przebiec bez komplikacji, sytuacja niespodziewanie się pogorszyła. W wyniku powikłań lekarze zdecydowali o wprowadzeniu artysty w śpiączkę farmakologiczną, która trwała pięć dni.

W rozmowie z magazynem „Viva!” Urbaniak relacjonował: „Miałem wielką przygodę, bo przy niewielkim zabiegu kardiologicznym pojawiły się komplikacje, między innymi dlatego mam teraz głos jak Miles Davis”.

Po wybudzeniu z śpiączki muzyk trafił na oddział intensywnej terapii, gdzie spędził 47 dni, a następnie został przeniesiony na oddział kardiologii.

Zobacz też: Niewielki zabieg przemienił się w koszmar. Michał Urbaniak przez 5 dni przebywał w śpiączce farmakologicznej

Żmudna rehabilitacja i próby powrotu do normalności

Po długim pobycie w szpitalu Urbaniak rozpoczął intensywną rehabilitację. Jak wyznał w wywiadzie dla „Super Expressu”, przez długi czas nie był w stanie stanąć na nogi po kilku miesiącach leżenia: „Było trudno […], potem rehabilitacja, którą jeszcze kończę dzisiaj w trybie półszpitalnym, ale już chodzę, bo po parumiesięcznym leżeniu nie mogłem stanąć na nogi”.

Muzyk musiał korzystać z balkonika. Media informowały, że miał trudności z poruszaniem się i długotrwałe skutki powikłań po operacji bardzo wpłynęły na jego kondycję. Mimo to starał się żyć aktywnie, wracać do muzyki, a przede wszystkim czerpać radość z życia prywatnego.

Jak wyglądały ostatnie miesiące w domu

Z relacji Doroty Urbaniak wynika, że ostatnie miesiące były dla nich czasem szczególnej bliskości. Wspólnie oglądali „Rodzinę Soprano”, bywali w teatrze, a ona gotowała dla niego ulubione potrawy. Szczególnie zapadły jej w pamięć jabłkowe placuszki z przepisu Hani.

„Lubiłeś oszukiwać, że wszystko jest ok. Mówiłeś: »Dosia, znowu udawałem, że jestem zdrowy«” – przyznała Dorota.

Opisując ostatni wspólny dzień, napisała, że podczas czwartkowego spaceru jej mąż nagle stracił przytomność i został przewieziony karetką do szpitala. „Świat się znowu zatrzymał” – dodała.

Codziennym rytuałem stało się również wieczorne pożegnanie. „Zawsze całowałeś mnie w rękę i dziękowałeś za kolejny dzień” – wspomniała wzruszona.

Wizje podczas śpiączki – niepokojące wspomnienia Urbaniaka

W rozmowie z TVP Info Michał Urbaniak opowiedział o niezwykłych przeżyciach, których doświadczył podczas śpiączki. Jak opisał, miał wrażenie, że leci do Nowego Jorku z Okęcia, ale samolotem były... dwie rakiety. Spotkał tam kumpla, z którym nie rozmawiał o celu podróży, bo obaj wiedzieli, że lecą do Nowego Jorku.

Jednak według jego wizji stewardesa mówiła po rosyjsku, że lecą do Moskwy. Muzyk miał także kontakt z maszyną, która co kilka minut podawała mu zastrzyk i pobierała krew. W wizji odczuwał anemię i brak krwi, błagał: „Nielza, nielza, ja oddam wam potem, ale muszę sam zrobić trochę tej krwi”.

„Dużo tam się działo” – podsumował te przeżycia Urbaniak.

Michał Urbaniak, Dorota Palmowska
Michał Urbaniak, Dorota Palmowska fot. Jacek Kurnikowski/AKPA

Źródła: medonet.pl, kultura.onet.pl

Reklama
Reklama
Reklama