Tak przekazano jej najgorsze wieści. Ewa Bem zdradziła kulisy sopockich wydarzeń
Ewa Bem nie kryje emocji po dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się podczas koncertu w Operze Leśnej. Ujawniła, co usłyszała w nocy i dlaczego ten wieczór na zawsze pozostanie w jej pamięci.

Ewa Bem przeżyła ogromny wstrząs, gdy dotarła do niej tragiczna wiadomość o śmierci Stanisława Soyki. Artysta miał wystąpić w Operze Leśnej, ale nigdy nie wszedł na scenę. W poruszającym wywiadzie Bem opowiada, jak dowiedziała się o jego odejściu i co czuła, gdy usłyszała dramatyczne wieści.
Stanisław Soyka nie pojawił się na scenie
Wydarzenia rozegrały się w Sopocie, w Operze Leśnej, gdzie Stanisław Soyka miał wystąpić podczas wieczornego koncertu. Jego wejście na scenę zaplanowano na godz. 20:55, jednak artysta się nie pojawił. Chwilę później stacja TVN przerwała transmisję. Wznowiono ją dopiero po czasie, informując widzów o śmierci muzyka.
Ewa Bem: „Staszek zasłabł i pojechał do szpitala”
Ewa Bem, która również brała udział w koncercie, zdradziła w rozmowie z Plejadą, jak dowiedziała się o tragicznych wydarzeniach. Wieść o śmierci przyjaciela dotarła do niej w nocy – była to wiadomość, która całkowicie zmieniła przebieg emocjonalnie intensywnego wieczoru.
ZOBACZ TEŻ: Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Sojki. Okoliczności budzą wiele wątpliwości
— „Dowiedziałam się z nocnego SMS-a. Już było bardzo późno...” — ujawniła artystka.
Bem przyznała, że podczas wieczoru część osób już wiedziała o tragedii, jednak nie chciała jej tego mówić, by ją oszczędzić. Sama podkreśliła, że był to dla niej wyjątkowo trudny moment.
— „Dowiedziałam się, że Staszek zasłabł i pojechał do szpitala. Wszyscy wokół mnie wiedzieli, ale chcieli mnie oszczędzić.” — mówiła z wyraźnym poruszeniem.

„To nie jest czas na ocenianie…” – emocjonalna reakcja artystki
Ewa Bem podkreśliła, że nie zamierza oceniać, co się dokładnie stało. Nie chciała spekulować na temat przyczyny śmierci, koncentrując się raczej na bólu po stracie bliskiego przyjaciela.
— „To nie jest czas na ocenianie, dlaczego i gdzie zmarł. Czy to był zawał, czy coś innego… Stało się coś strasznego. Nikt nigdy go nie zastąpi. To jest pustka kompletnie nie do zastąpienia.” — podkreśliła.
Słowa te nie pozostawiają złudzeń co do głębi relacji, jaka łączyła ją ze Stanisławem Soyką. Ich przyjaźń trwała niemal 40 lat, co czyniło ten cios jeszcze trudniejszym do udźwignięcia.
— „Nikt nigdy go nie zastąpi. To jest pustka kompletnie nie do zastąpienia. Znaliśmy się prawie 40 lat. Mieliśmy mnóstwo wspólnych przyjaciół, rzadko się spotykaliśmy, ale mieliśmy dla siebie dużo serdeczności” — wspomniała Bem, wyraźnie poruszona.
Zdradziła również, jak wyglądała ich ostatnia rozmowa. Okazuje się, że Stanisław Sojka nawiązał w niej niespodziewanie do przemijania i odchodzenia – ku zaskoczenia samej zainteresowanej. – „Stasio w bardzo nieoczekiwanym momencie, ni stąd ni zowąd, zaczął mówić o śmierci. Mówił, że ludzie odchodzą... że gdy umierają rodzice, to wydaje się to dosyć naturalne, ale jak odchodzą młodzi ludzie, to nie…”, relacjonowała w rozmowie z serwisem Plotek.
W tej samej konwersacji poruszył temat śmierci męża Ewy Bym oraz 48-latka, który rzucił się kilka dni temu do Bałtyku, by ratować swoje córki. Rozmowa ta po odejściu artysty nabrała głębokiego, symbolicznego, metafizycznego wręcz znaczenia.
Wokalistka wypowiedziała się również na temat problemów zdrowotnych Stanisława Sójki. – „Wiedziałam od jakiegoś czasu, a on wiedział też o mnie, że pewne dolegliwości związane z naszą nadwagą dosyć nam dokuczają. Nie wiem, czy to była cukrzyca, ale coś w tym stylu” – skwitowała.
CZYTAJ TEŻ: W domu Sojków muzyka była jak oddech. Czterech synów podążyło za pasją taty. Jeden z nich był w talent show
Dramatyczne zakończenie wieczoru
Dla Ewy Bem wieczór koncertowy w Operze Leśnej miał być wyjątkowym przeżyciem. Występ z Natalią Przybysz był dla niej pełen emocji i radości. Jednak wszystko zmieniła wiadomość o śmierci Stanisława Soyki.
To, co miało być świętem muzyki, stało się żałobą. Chociaż koncert trwał dalej, jego ton zmienił się całkowicie – miejsce radości zajęły smutek i refleksja.

Hołd dla Soyki – scena, która poruszyła wszystkich
W hołdzie dla zmarłego artysty publiczność w Operze Leśnej wstała, oddając mu cześć owacjami na stojąco. Na scenie ustawiono pusty fortepian. Kamil Bednarek, Marika, Kasia Sienkiewicz i Halina Frąckowiak wykonali utwór „Tolerancja”, będący hymnem o miłości i szacunku – symboliczny gest, który poruszył zarówno obecnych na miejscu, jak i widzów przed telewizorami.
Źródło: Plejada