Tego nikt się nie spodziewał. Kamys gorzko skwitował fałszywych przyjaciół Kołaczkowskiej. „Ta deklarowana przyjaźń mijała się nawet z faktami"
Podczas pogrzebu Joanny Kołaczkowskiej Dariusz Kamys nie tylko oddał hołd zmarłej artystce, ale też w emocjonalnych słowach odniósł się do tych, którzy dopiero po jej śmierci zaczęli deklarować przyjaźń. „Przyjaźń mijała się z faktami” – powiedział poruszony kabareciarz.

Podczas wzruszającego pożegnania Joanny Kołaczkowskiej, Dariusz Kamys – bliski współpracownik i szwagier zmarłej artystki – nie krył goryczy. W swoim poruszającym przemówieniu ostro skrytykował tych, którzy nazywali się jej przyjaciółmi dopiero po jej odejściu.
Sceniczna i rodzinna więź Dariusza Kamysa z Joanną Kołaczkowską
Joanna Kołaczkowska zmarła 17 lipca. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 11 dni później w Warszawie i zgromadziła tłumy – rodzinę, przyjaciół, fanów oraz przedstawicieli świata kabaretu. Wśród nich byli także członkowie kabaretu Hrabi, z Dariuszem Kamysem na czele.
Choć kabaret Hrabi tworzyło czterech artystów, to właśnie duet Kołaczkowska–Kamys cieszył się największą sceniczna chemią. Ich relacja sięgała jednak głębiej – Kamys to mąż siostry Joanny, Agnieszki. Na tym nie koniec. Jak sam wspominał, to on zainspirował ulubienicę publiczności do rozpoczęcia scenicznej kariery i wyboru studiów pedagogicznych w Zielonej Górze. „Jesteśmy tu, chociaż wcale tego nie chcemy. To nie tak miało być, nie w tym terminie, nie w tej sali, nie w tych okolicznościach. Oj, Aśka, Aśka... Miałaś nadświadomość sceniczną. To było coś absolutnie genialnego. Aśka potrafiła grać na scenie, robiła to świetnie, wszyscy wiecie, ale oprócz tego potrafiła nas reżyserować. Pokazywała ręką dyskretnie: "szybciej, szybciej, dynamiczniej, dynamiczniej", wyznał.

Mocne słowa Dariusza Kamysa o fałszywych przyjaciołach Joanny Kołaczkowskiej
W przemówieniu nie zabrakło również słów o bolesnych doświadczeniach Kołaczkowskiej i o tym, jak jej dobroć i otwartość bywały wykorzystywane. „Byłaś otwarta, ufna dla ludzi, choć czasem cię to raniło. Czasem byłaś wykorzystywana. Ale ty się nie zmieniłaś. Nie zbudowałaś muru. Wręcz przeciwnie. Twoje drzwi były zawsze otwarte i serce też. I właśnie dlatego teraz tutaj nas tylu jest. Bo dotknęłaś wszystkich naszych serc. Straciliśmy nie tylko wielką artystkę. Straciliśmy kogoś niezwykle bliskiego, najbliższego", dodał.
Najbardziej gorzki fragment dotyczył jednak ludzi, którzy – jak zasugerował – dopiero po śmierci artystki zaczęli mówić o swojej z nią „przyjaźni”. „Zaraz po Twojej śmierci pojawiło się sporo "przyjaciół" z gotowymi przemowami, wspomnieniami i teoriami. Czasem ta deklarowana przyjaźń mijała się nawet z faktami o Tobie. Przyjaźń to nie jest deklaracja. To bycie przy, to czułość, zaufanie, troska. Bez fleszy, bez splendoru. Bez zasięgowych profitów. Prawdziwi przyjaciele byli z nami, przy Tobie, po cichu, w domu, przy łóżku, przy herbacie, przy telefonie, przy biurku, przy Twoim odchodzeniu", podsumował.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tym jednym zdaniem były mąż Joanny Kołaczkowskiej poruszył wszystkich. Ujawnił prawdę o relacji. Mało kto o tym wiedział
