Trzymała ją za rękę aż do końca. Siostra Joanny Kołaczkowskiej przerwała milczenie, mówi o ostatnich chwilach artystki
W poniedziałek, 28 lipca, Warszawa żegnała Joannę Kołaczkowską – kobietę, która przez dekady rozśmieszała Polskę. Wzruszające pożegnanie wygłosiła jej siostra, Agnieszka, odsłaniając pełen emocji obraz ostatnich chwil życia artystki. "Bardzo Asiu Cię kochamy i na zawsze pozostaniesz w naszych, w naszych sercach, myślach i w naszej pamięci", mówiła.

Pożegnano Joannę Kołaczkowską — kobietę o niepowtarzalnym głosie sceny i sercu pełnym ciepła. W poniedziałek, 28 lipca, tłumy oddały ostatni hołd artystce. Przyjaciele, rodzina i przedstawiciele świata kultury wspominali ją słowami pełnymi miłości. Najbardziej poruszające przemówienie wygłosiła siostra Joanny — łamiącym się głosem, ale z godnością, która była odbiciem siły ich więzi.
Siostra Joanny Kołaczkowskiej żegna ją w poruszających słowach
Kilka miesięcy temu Joanna Kołaczkowska usłyszała diagnozę, która odmieniła życie jej i jej bliskich. Zdiagnozowano u niej nowotwór mózgu. Mimo wszelkich starań lekarzy oraz wsparcia najbliższych, stan Joanny nie poprawiał się. Artystka odeszła w nocy z 16 na 17 lipca.
Sprawdź też: Tłumy na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Dziś płacze nawet niebo. Tak pożegnano królową polskiego kabaretu
Dziś, 28 lipca tłumy fanów, rodzina i bliscy towarzyszyli jej w ostatniej drodze. Joanna Kołaczkowska spoczęła w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Podczas uroczystości pożegnalnych wspominała ją ukochana siostra. Agnieszka Kamys zwróciła się do niej w poruszających słowach, nie kryjąc wzruszenia. Jak podkreśliła, że od chwili diagnozy wszystko się zmieniło. Codzienność wypełniły strach, niepewność i wiara w cud, który nie nadszedł. Z niedowierzaniem patrzyła na rozwój choroby, jakby wciąż czekała na to, że ktoś odwoła ten koszmar — że to pomyłka, zły sen, scena z filmu. Ale życie pisało inny scenariusz. Prawdziwy. Bolący.
„Asiu, moja kochana siostro. Tak trudne i bolesne jest dla mnie rozstanie z Tobą. Trzy miesiące temu straszna diagnoza i wiadomość o twojej chorobie zatrzymały całe nasze życie. Miałam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że za chwilę ktoś nam powie, że to jakiś żart albo jakiś film, a może po prostu pomyłka. Ale to nie nastąpiło. Rzeczywistość okazała się okrutna i do bólu prawdziwa. W trakcie choroby byłaś, siostro, niezwykle dzielna, bardzo pokorna i ze spokojem przyjmowałeś kolejne etapy i sposoby leczenia. Pomimo tego, że wszyscy mieliśmy nadzieję i wierzyliśmy w twoje uzdrowienie, to jednak coraz częściej uświadamiano nam, że szczęśliwego zakończenia tej historii nie będzie i że musimy się przygotować na twoje odejście”, mówiła [cytat za Fakt.pl].


Agnieszka Kamys zaznacza, że na chwilę przed stratą siostry przeczytała książkę „Pozwalam Ci odejść, bo Cię kocham". Były chwile, gdy wydawało się, że potrafi się pogodzić z tym, co nieuniknione. Że zdoła w sercu znaleźć zgodę na odejście bliskiej osoby. Ale kiedy nadszedł ostatni etap tej trudnej drogi, cała siła rozsypała się w pył. Przyszedł bunt, krzyk i łzy. „Ale w ostatnim etapie po prostu zaczęłam krzyczeć i płakać, że się z tym nie zgadzam. Że nie chcę, żebyś odeszła. Bo jak mam żyć bez Ciebie? W końcu jednak przyszło wyciszenie i uszanowanie twojej drogi przejścia tam, gdzie jest spokój, radość. Asiu, to był dla mnie ogromny przywilej, że mogłam trzymać Cię za rękę i być z Tobą do ostatniego tchnienia, towarzysząc Ci w chorobie, w szpitalu i w domu. Mogłam wspominać całe nasze życie i mówić jak bardzo Cię kocham, pielęgnować cię, tulić i całować w dłonie”, opowiadała.
Następnie zwróciła się do wszystkich, którzy na każdym kroku wspierali jej siostrę, a także wspomniała o licznych projektach, w których Joanna Kołaczkowska brała udział. Dziś może powracać do nich i poznawać je, podziwiać talent siostry. „Byłaś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Pełna pomysłów i nieustająco otwarta na ludzi. Cały czas dowiaduję się, w jak wielu projektach brałaś udział udziału, o których nawet nie wiedziałam. […] Cytując śp. Księdza Jana Kaczkowskiego, można powiedzieć, że przeżyłaś życie Asiu na pełnej petardzie. Ostatnie trzy miesiące był dla nas, dla Asi, dla rodziny i najbliższych przyjaciół czasem trudnym, ale też i wyjątkowym”, wyznała Agnieszka Kamys.
Sprawdź też: Taki hołd złożył tylko Trzaskowski. Symboliczna scena na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej

Agnieszka Kamys o ostatnich tygodniach życia siostry
Siostra Joanny Kołaczkowskiej w poruszających słowach opowiedziała o ostatnich tygodniach artystki. Podziękowała lekarzom, którzy do końca opiekowali się Joanną Kołaczkowską, duchownym, którzy wspierali modlitwą, a także wszystkim przyjaciółkom, fanom, którym artystka była tak bliska. Odniosła się także do słów księdza Grzegorza Kramera, który zwracał uwagę na to, że Joanna Kołaczkowska nie przegrała walki z chorobą.
„Joanna zarażała świat radością. Nie mówimy, że ona całkowicie przegrała. Ona wygrała. Tak, dla nas wszystkich, którzy w tym czasie byli z Asią i dla Asi był to czas miłości, przyjaźni, wielu pięknych rozmów, wspólnych medytacji, wspomnień, żartów, uśmiechów, ciepła i bliskości oraz wspierania Asi z całych sił w walce z jej chorobą. [...] Dziękuję również całemu medycznemu personelowi hospicjum domowego za serce i cenną pomoc, którą od nich otrzymaliśmy. Szczególnie z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim pracownikom hospicjum stacjonarnego w Konstancinie-Jeziornie, w którym Asia spędzała ostatnie tygodnie życia”, zaznaczała.
„Bardzo Asiu Cię kochamy i na zawsze pozostaniesz w naszych, w naszych sercach, myślach i w naszej pamięci. Kocham Cię. Do zobaczenia ”, zakończyła.
Źródło: Fakt, Plejada
