Ujawnił, co od lat dzieje się za kulisami. Syn Kory powiedział wprost, jak wygląda walka o majątek jego matki
Po śmierci jednej z największych ikon polskiej muzyki nie wszystko potoczyło się zgodnie z oczekiwaniami. Syn Kory, Mateusz Jackowski, przerywa milczenie i ujawnia kulisy rodzinnych napięć, które narastały latami. Czy konflikt o spuściznę artystyczną i majątek artystki znajdzie swój finał w sądzie?

Mateusz Jackowski, najstarszy syn legendarnej wokalistki Kory, otwarcie ujawnia kilkunastoletni rodzinny spór z Kamilem Sipowiczem, ojczymem i wykonawcą spadku. Po śmierci matki, która nie pozostawiła testamentu, nie doszło do porozumienia w kwestiach majątkowych i artystycznej spuścizny, co doprowadziło do sądowej batalii.
Brak testamentu i początek sporu
W lipcu 2018 roku zmarła Kora, jedna z największych ikon polskiej sceny muzycznej. W chwili śmierci nie pozostawiła testamentu, co stało się początkiem wieloletniego konfliktu o podział spadku. Spór rozgrywa się między Mateuszem Jackowskim — jej najstarszym synem z małżeństwa z Markiem Jackowskim — a Kamilem Sipowiczem, jej drugim mężem.
Mateusz Jackowski podkreśla, że sprawa spadkowa trwa już od kilku lat i nadal nie została rozwiązana. Zaznacza również, że nie zaproszono go ani do rozmów na temat dziedzictwa materialnego, ani artystycznego. Jak sam mówi, nie został też uwzględniony w żadnych planach dotyczących zarządzania dorobkiem Kory czy zespołu Maanam.

Kto jest kim w konfliktowej układance?
Mateusz Jackowski to syn Kory i Marka Jackowskiego — współzałożyciela zespołu Maanam. Kamil Sipowicz był mężem Kory od 2013 roku, a ich związek trwał wiele lat przed ślubem. Po śmierci artystki Sipowicz objął opiekę nad spuścizną swojej żony, co doprowadziło do konfliktu z jej synem.
Według Mateusza Jackowskiego, relacje rodzinne uległy rozpadowi już wcześniej. W rozmowie z mediami zaznaczył, że nie miał kontaktu z przyrodnimi siostrami i nie został włączony w żadne rodzinne ustalenia. Zwrócił też uwagę, że spadek po matce to nie tylko kwestie finansowe, ale także dziedzictwo kulturowe i emocjonalne, którego nie można ignorować.
Droga prawna zamiast rodzinnych rozmów
Wobec braku możliwości porozumienia, Mateusz zdecydował się na drogę sądową. Jak sam przyznaje, spór ciągnie się już od lat i nie widać jego końca. Uważa jednak, że sprawiedliwość musi zwyciężyć — zarówno w kontekście majątku, jak i zarządzania artystycznym dziedzictwem matki.
Z doniesień medialnych wynika, że sprawa dotyczy nie tylko pieniędzy, ale i praw autorskich do utworów Maanamu oraz zarządzania wizerunkiem artystki. Mateusz Jackowski wyraził żal, że nie został dopuszczony do jakiejkolwiek formy dialogu, mimo że jako syn Kory powinien być naturalnym uczestnikiem rozmów o jej dorobku.

CZYTAJ TEŻ: Kultowy przebój lat 80. w nowej odsłonie! Publiczność przecierała oczy ze zdumienia
Działania Mateusza: płyta i pamięć o rodzicach
Pomimo konfliktu, Mateusz Jackowski aktywnie angażuje się w upamiętnianie dorobku swoich rodziców. Jednym z jego najnowszych projektów jest wydanie płyty z utworami Marka Jackowskiego — jego ojca. Płyta osiągnęła status złotej, co świadczy o dużym zainteresowaniu twórczością artysty.
Mateusz zapowiedział także działania związane z 50-leciem zespołu Maanam. Wskazuje, że chce, by jubileusz został uczczony z godnością i szacunkiem wobec dorobku jego matki i ojca. Dla niego to nie tylko kwestia spuścizny artystycznej, ale również osobista misja.
Czy jest nadzieja na pojednanie i jubileusz Maanamu?
Mateusz Jackowski nie traci nadziei na zakończenie sporu. Podkreśla, że nie zależy mu na pieniądzach, lecz na godnym uhonorowaniu twórczości swoich rodziców. Wierzy, że mimo konfliktów rodzinnych możliwe będzie wspólne uczczenie rocznicy powstania Maanamu, zespołu, który odcisnął trwały ślad na polskiej muzyce.
Na razie jednak sprawa pozostaje w rękach sądu. Konflikt, który trwa już kilka lat, pokazuje, jak trudne mogą być rodzinne relacje po śmierci bliskiej osoby — zwłaszcza gdy w grę wchodzi legenda polskiej sceny muzycznej i brak testamentu.
Źródło: Plejada