Ten hit lat 70. o szkolnej miłości nucił cały PRL, a w radiu puszczano go ponad 1000 razy. Polacy do dziś spierają się o jego znaczenie
„Tak bardzo się starałem” to kultowy utwór zespołu Czerwone Gitary, który swoją premierę miał w 1969 roku. Piosenka szybko stała się jednym z największych przebojów PRL-u, opowiadając o szkolnej miłości i realiach tamtych czasów. Jej tekst i brzmienie wciąż wzruszają fanów, a sam utwór do dziś jest mylony z innym klasykiem zespołu.

W czasach, gdy każdy dźwięk musiał przejść przez sito cenzury, a uczucia rzadko wyrażano publicznie, jedna piosenka zdołała poruszyć całe pokolenie. „Tak bardzo się starałem” w wykonaniu Czerwonych Gitar stało się nie tylko przebojem, ale i emocjonalnym portretem młodzieży PRL-u. Opowieść o nieporadnym zakochanym chłopaku, brodzie, spodniach w kwiatki i szkolnej miłości wybrzmiała mocniej niż niejeden manifest. Dziś ten hit lat 70. wraca we wspomnieniach, radiowych playlistach i rozmowach tych, którzy tamte czasy pamiętają z łezką w oku.
Geneza utworu „Tak bardzo się starałem”
Czerwone Gitary to jeden z tych zespołów, które na stałe wpisały się w historię polskiej kultury. Ich muzyka towarzyszyła kolejnym pokoleniom, a teksty piosenek – często z pozoru proste – trafiały w samo sedno emocji, które trudno było wyrazić słowami. Nie inaczej było z piosenką „Tak bardzo się starałem”.
Ten wyjątkowy utwór ukazał się w kwietniu 1969 roku na minialbumie wydanym przez Polskie Nagrania „Muza”. Muzykę skomponował sam Seweryn Krajewski – lider, wokalista, autor niezapomnianych melodii. Słowa napisał Krzysztof Dzikowski – satyryk, autor kabaretów i musicali, który potrafił nadać tekstowi lekkość, a jednocześnie ogromny ładunek emocjonalny.
- ZOBACZ TEŻ: Ten słynny klasyk z lat 70. miał być przestrogą. Niewielu wie, że sam autor nie mógł go słuchać
O czym opowiada piosenka? Miłość i satyra w jednym
„Tak bardzo się starałem” to nie tylko piosenka o uczuciu. To historia o chłopaku, który – jak wielu nastolatków – próbował zaimponować dziewczynie. Robił to niezdarnie, nieporadnie, z ogromnym zaangażowaniem i jeszcze większym sercem. To opowieść o szkolnej miłości, której każdy z nas choć raz doświadczył. Ale to też piosenka z drugim dnem – satyryczna, ironiczna, komentująca rzeczywistość lat 60. i 70. w Polsce.
Tekst pokazuje nie tylko emocje, ale i realia epoki. Przez pryzmat zakochanego chłopaka słuchacz dostaje obraz społeczeństwa, które – choć duszone polityką – tętniło młodością, kolorem i muzyką.
Hipisowski klimat w PRL – spodnie w kwiatki i broda
Przełom szóstej i siódmej dekady XX wieku to czas, kiedy do Polski dotarła fala hipisowskiej rewolucji. Wolność, bunt, muzyka, wyrażanie siebie przez wygląd. Bohater piosenki nosi spodnie w kwiatki i brodę – symbol młodzieżowego sprzeciwu wobec schematów i obowiązujących norm.
Ten drobny szczegół nie jest przypadkowy. To nie tylko obrazek z tamtych lat, ale też ważny komentarz społeczny. Moda była wtedy manifestem. Styl – protestem. A piosenka? Lustrem rzeczywistości.
Rekordowe emisje i popularność w radiu
Nie trzeba było długo czekać, by „Tak bardzo się starałem” podbiło serca Polaków. Piosenka momentalnie stała się przebojem, a jej słowa – cytowane przez zakochanych nastolatków i dorosłych z sentymentem wspominających swoje młodzieńcze lata.
Z danych zawartych w książce „Czerwone Gitary to właśnie my!” wynika, że do maja 1970 roku utwór wyemitowano w państwowym radiu ponad 1,1 tysiąca razy. To absolutny fenomen, szczególnie biorąc pod uwagę ówczesne czasy – ograniczoną dostępność mediów i obecność cenzury. Mimo to piosenka rozbrzmiewała wszędzie – w domach, na prywatkach, w szkolnych radiowęzłach.
Zamieszanie z „Anną Marią” i tajemnica Krajewskiego
Choć „Tak bardzo się starałem” ma swoje stałe miejsce w historii polskiej muzyki, wielu fanów do dziś myli ją z innym hitem Czerwonych Gitar – piosenką „Anna Maria”. Oba utwory mają podobny klimat, podobną emocjonalność i podobne przesłanie. Nic więc dziwnego, że do dziś bywają ze sobą utożsamiane.
Wokół piosenki narosło także wiele spekulacji. Fani zastanawiali się, czy to przypadkiem nie jest historia samego Seweryna Krajewskiego – opowieść o jego uczuciu do dziewczyny, która opuściła Polskę. Choć nigdy nie zostało to oficjalnie potwierdzone, legenda trwa. A może właśnie to czyni ten utwór tak wyjątkowym?

- ZOBACZ TEŻ: Mały błąd, wielka historia. Ten nieśmiertelny hit lat 80. odmienił losy kultowej formacji
Źródło: radiopogoda.pl