Była gwiazdą lat 90. i wnuczką legendy Hollywood, potem zapadła się pod ziemię. Dziś jest nie do poznania
Bridget Fonda, wnuczka legendarnego Henry’ego Fondy i siostrzenica Jane Fondy, w latach 90. uchodziła za jedną z najbardziej obiecujących aktorek swojego pokolenia. Grała w filmach z największymi nazwiskami, gościła na czerwonych dywanach, a Hollywood stało przed nią otworem. U szczytu kariery zapadła się pod ziemie. Poznaj historię aktorki, która przeszła do historii kinematografii.

Bridget Jane Fonda przyszła na świat 27 stycznia 1964 roku w Los Angeles, w samym sercu amerykańskiego przemysłu filmowego. Bycie córką Petera Fondy, wnuczką Henry’ego i siostrzenicą Jane jasno wyznaczyło jej ścieżkę kariery. W wieku 18 lat rozpoczęła naukę w słynnym Lee Strasberg Theatre Institute, gdzie uczęszczały takie gwiazdy, jak Marilyn Monroe czy Al Pacino. Jednakże ona chciała jedynie stanąć na planie i udowodnić, że jest kimś więcej niż „kolejną Fondą”.
Lata chwały – od „Skandalu” po Tarantino

Przełom przyszedł w 1989 roku, gdy 25 letnia Bridget zagrała w głośnym dramacie „Skandal”. Jej rola zachwyciła krytyków, którym zaimponowała przede wszystkim wrodzona naturalność i ambicje, a nominacja do Złotego Globu potwierdziła, że w Hollywood pojawiła się nowa nadzieja. Aktorka nie musiała długo czekać na kolejne propozycje. Chwilę później zagrała w komedii „Single”, stawiając na delikatność i urok, w „Pocałunku śmierci” udowodniła, że potrafi grać bardzo emocjonalnie, a „Jackie Brown” w reżyserii Quentina Tarantino dał jej status kultowej gwiazdy.
Miała okazję współpracować z największymi nazwiskami branży, jak Al Pacino, Robert De Niro, John Cusack czy Samuel L. Jackson. Jej nietuzinkowa uroda w połączeniu z wyczuciem aktorskim sprawiały, że szybko mianowano ją ikoną lat 90., a zarówno publiczność, jak i reżyserzy oczekiwali od niej jeszcze więcej.
Czytaj także: Jane Fonda dorastała w toksycznym domu, przebaczyła rodzicom dopiero po latach
Cisza zamiast blasku fleszy

W 2003 roku, kiedy jej kariera mogła wznieść się na jeszcze wyższy poziom, los zdecydował inaczej. Poważny wypadek samochodowy, złamanie dwóch kręgów w kręgosłupie i miesiące rekonwalescencji sprawiły, że Bridget musiała na nowo ułożyć priorytety. Niedługo później poślubiła Dannyego Elfmana, wziętego kompozytora filmowego, którego kunszt podziwiać można w takich produkcjach, jak „Edward Nożycoręki”, „Buntownik z wyboru” czy bardziej współczesnej „Dziewczynie z pociągu”, a także w całej serii Greya. W 2005 roku na świat przyszedł ich pierwszy syn Oliver i od tego momentu filmowe plany ustąpiły miejsca rodzicielstwu i domowemu życiu.

Bridget postawiła na medialny spokój i skupiła się na życiu prywatnym. Nie uczestniczy w żadnych premierach, nie udziela wywiadów, a nawet nie ma Instagrama. W 2020 roku małżeństwo sprzedało swoje dwie rezydencje w Los Angeles i przeniosło się na idylliczne ranczo w Santa Barbara, poszukując jeszcze większej równowagi. W 2022 roku paparazzi przyłapali ją w codziennym stroju i bez makijażu, a „Daily Mail” opublikował zdjęcia z ironicznymi komentarzami, co wywołało oburzenie internautów. Fani stanęli murem w jej obronie, a sama Bridget powiedziała: „Zbyt miło jest być zwyczajnym człowiekiem, by wracać do tego świata”.
Czytaj także: Legenda PRL-u, która skrywała sekret aż do końca. Po latach jego córka ujawniła prawdę
Dziedzictwo, które trwa mimo ciszy
Choć od jej ostatniej roli minęło ponad 20 lat, Bridget Fonda niezmiennie pozostaje w pamięci widzów. Dla jednych jest ikoną kina lat 90., dla innych symbolem buntu. Jej odejście w cień w chwili największej popularności i przedefiniowanie ścieżki życiowej inspiruje wielu i wskazuje na jej niezłomną odwagę. Jej filmy wciąż zachwycają, a ona sama udowadnia, że szczęście można znaleźć nie w światłach reflektorów, lecz w codziennych, cichych momentach u boku najbliższych.